Connect with us

CELEBRITY

Polak biegł po medal i nagle dramat. Sędziowie nie mieli wątpliwości

Published

on

Jakub Szymański jest pewny siebie jak amerykańscy sportowcy. To dobrze. Ale tym razem chyba to go zgubiło. Bo na halowych MŚ w Nankinie tak bardzo patrzył w górę, na wielkiego Granta Hollowaya, że zapomniał o patrzeniu pod nogi i potknął się na ostatnim płotku w półfinale. Wielka szkoda – prowadził, pewnie zmierzał do finału. A…

Jakub Szymański jest pewny siebie jak amerykańscy sportowcy. To dobrze. Ale tym razem chyba to go zgubiło. Bo na halowych MŚ w Nankinie tak bardzo patrzył w górę, na wielkiego Granta Hollowaya, że zapomniał o patrzeniu pod nogi i potknął się na ostatnim płotku w półfinale. Wielka szkoda – prowadził, pewnie zmierzał do finału. A tam zdawał się mieć zarezerwowany srebrny medal. Nic nie zdziałał nawet nasz specjalista od protestów, Filip Moterski. – Sędziowie wiedzieli, że przyjdę, ale nic to nie dało – mówi nam działacz.

Dwa tygodnie temu Jakub Szymański został halowym mistrzem Europy. Do Apeldoorn pojechał w roli faworyta i cały czas podkreślał, że nim jest. Powtarzał, że interesuje go tylko złoto. Po eliminacjach i półfinałach podkreślał, że oszczędzał siły, że kumulował energię na finał. I w nim nie zawiódł, pobiegł po złoto.

Teraz w chińskim Nankinie Szymański chciał się zamierzyć na Granta Hollowaya, czyli Usaina Bolta sprintów przez płotki. Ten 27-letni Amerykanin jest mistrzem olimpijskim na 110 metrów przez płotki, mistrzem świata na stadionie z 2019, 2022 i 2023 roku, czyli z trzech ostatnich takich imprez, jest też mistrzem świata z hali z 2022 i 2024 roku. Na 60 metrów, w hali, Holloway jest niepokonany ponoć od czasów juniorskich, od 2014 roku.

Szymański chciał sprawić sensację. Ale nie taką
– Pod koniec już zwalniałem, bo czułem przewagę nad rywalami. W finale, jeśli tam się dostanę, a dostanę się, dam już z siebie maksa. Czuję się pewnie – mówił Szymański po eliminacjach MŚ w Nankinie. I analizował, że na jego oko Holloway jest tu gotowy na bieganie w czasie raczej 7,40 s, niż 7,35 s. A z kolei swoje możliwości Polak oceniał na nową życiówkę. Czyli na wynik poniżej 7,39 s.

Holloway jako najszybszy zawodnik sezonu (w lutym osiągnął czas 7,36 s) był i pozostaje murowanym faworytem do złota. A Szymański mający w tym roku trzeci rezultat na świecie (wspomniane 7,39 s) po fatalnym błędzie w końcówce półfinału już stracił szanse na medal. Polak w swoim półfinale prowadził, pewnie zmierzał do finału, ale potknął się na ostatnim płotku i zamiast udanie finiszować, ratował się przed upadkiem. Mimo to zajął trzecie miejsce w tym biegu. I jak się później okazało, zabrakło mu tylko 0,02 s, żeby znalazł się w finale.

Był polski protest. „Widać, że go zacięło”
Sytuację próbował jeszcze ratować będący na miejscu Filip Moterski. To szef polskich sędziów, który na wielu poprzednich imprezach mistrzowskich z powodzeniem składał protesty po startach Polaków. Teraz protestował, bo usłyszał od Szymańskiego, że na ostatnim płotku przeszkodził mu biegnący na torze obok Chińczyk. Trudno to dostrzec na powtórkach.

– Kuba mówił, że poczuł. Z perspektywy filmu też widać, że go zacięło. Ale oglądałem oficjalny od góry i bez wpływu. Błąd techniczny odrzucony – napisał nam Moterski. – Mówili, że przy Polakach sprawdzają od razu trzy-cztery razy, bo wiedzą, że zaraz przyjdę oglądać, ale tu nic to nie dało – podsumowuje szef sędziów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKwow24