CELEBRITY
Barcelona “policzyła” do czterech w meczu z BVB! Lewandowski bohaterem

FC Barcelona jest nie do zatrzymania w tym roku, a Raphinha, Lamine Yamal i Robert Lewandowski są zabójczo skuteczni. “Blaugrana” rozbiła Borussię Dortmund 4:0 i może powoli myśleć o półfinale Ligi Mistrzów. Polak może za to cieszyć się z dubletu. Barcelona zagrała perfekcyjne spotkanie, nie popełniła żadnych błędów, to był koncert.
Niko Kovac głęboko wierzył, że jego Borussia Dortmund jest w stanie postawić się Barcelonie. Wyeliminowała Lille, w Bundeslidze zaczyna wchodzić na właściwe obroty. Ale “Blaugrana” imponuje w tym roku jak mało kto, zanotowała serię 22 meczów bez porażki. I zaimponowała także w starciu z BVB, a słowa Kovaca okazały się rzuconymi na wiatr. Dortmund nie miał czym i kim się przeciwstawić.
Barcelona na kursie do półfinału od pierwszej minuty
Katalończycy już od pierwszej akcji chcieli nadać swoje tempo, swoją intensywność. W ciągu pierwszych dziesięciu minut oddali aż cztery strzały. Groźnie uderzyli Lamine Yamal (dwa razy), Raphinha i Robert Lewandowski, ale albo brakowało celności, albo świetnie spisywał się Gregor Kobel w bramce Borussii.
Barcelona kontrolowała każdą strefę boiska. Dortmund próbował kontratakować, ale nie miał żadnego lepszego pomysłu. Przez długi czas opierał się na dograniach Jamiego Gittensa w kierunku Serhou Guirassy’ego. Gwinejczyk albo mijał się z piłką, albo palił akcje. Gdy znalazł się w sytuacji sam na sam z Wojciechem Szczęsnym, to skiksował.
Gospodarze atakowali raz za razem, brakowało jednak dobrego uderzenia. Ale przyszła 25. minuta i stały fragment gry. Dośrodkowanie na dalszy słupek zgarnął Inigo Martinez, który zgrał bliżej bramki. Pau Cubarsi strącił tę piłkę w kierunku linii bramkowej, a stamtąd wbił ją Raphinha. Brazylijczyk poszedł pazernie, do końca i dał prowadzenie. Można powiedzieć, że okradł młodego Hiszpana z gola, ale ten pewnie nie będzie miał o to pretensji.
Były dążenia do drugiego gola przed przerwą, ale nie było na tyle dobrej okazji. Raphinha był szybki, ale bez uderzenia. Yamalowi brakowało skuteczności, a Lewandowskiemu szczęścia, pechowo przegrywał pojedynki w polu karnym. Do przerwy było 1:0 dla gospodarzy.
Lewandowski zbliżył się do magicznej granicy
Druga połowa to zdecydowanie skuteczniejsza Barcelona, efektywniejsza i równie efektowna. Już w pierwszej groźnej akcji po wznowieniu gry na listę strzelców wpisał się Lewandowski. Polak strzelił głową z najbliższej odległości. Yamal dorzucił na głowę Raphinhii, ten przelobował Kobela, a Lewandowski dopadł do spadającej piłki. To była łatwa robota dla naszego napastnika.