CELEBRITY
Michalczewski usłyszał o kryzysie Świątek. Tak ją podsumował

Michalczewski usłyszał o kryzysie Świątek. Tak ją podsumował
– To niesamowita tenisistka, a kryzysy zawsze się zdarzają, czy w sporcie, czy w życiu – powiedział Dariusz Michalczewski o Idze Świątek w rozmowie z PAP. Emerytowany pięściarz na bieżąco śledzi zmagania najlepszej polskiej tenisistki. Zdradził także, jakie widzi podobieństwo pomiędzy boksem a tenisem. Jak się okazuje, to jeden z kluczowych elementów w obu sportach.
Michalczewski, niegdyś uznawany za jednego z najlepszych pięściarzy kategorii półciężkiej, karierę zakończył w 2005 roku. W 50. walkach stoczonych na zawodowych ringach znalazło się zaledwie dwóch rywali, którzy zdołali pokonać “Tigera” – i to już pod sam koniec jego występów. Pomimo dwóch dekad, które minęły od jego ostatniej walki, znakomity niegdyś zawodnik wciąż pozostaje aktywny fizycznie. Co jednak ciekawe, to nie treningi bokserskie obecnie wypełniają jego harmonogram tygodnia.
– Cztery razy w tygodniu gram w tenisa, a dwa razy w tygodniu chodzę na siłownię. W tenisa gram głównie w debla i jest to wymagające. Do treningów bokserskich już mnie nie ciągnie, bo są zbyt mocne i ciężkie. Nie potrafię trenować na pół gwizdka. Boks jest świetny i to są bardzo wymagające treningi, jednak przy moim średnio sportowym życiu, były dla mnie za ciężkie. Byłem potem zbyt zmęczony – powiedział Michalczewski w rozmowie z PAP.
“Tiger” nagle zaczął mówić o Świątek. “To jednak nasza duma”
Michalczewski zdradził też, że śledzi wyniki 23-latki i zdaje sobie sprawę z tego, że Świątek w przeszłości znajdowała się w lepszej dyspozycji.
– Słyszałem, że przechodzi mały kryzys. Zawsze, zanim zaczniemy grać, rozmawiam z kolegami o aktualnych meczach Igi. Na bieżąco dostaję relację. To niesamowita tenisistka, a kryzysy zawsze się zdarzają, czy w sporcie, czy w życiu. Iga to jednak nasza duma – powiedział 56-latek.
“Tiger”, który przez 12 lat kariery był niepokonanym pięściarzem na zawodowych ringach, znalazł podobieństwo pomiędzy boksem i tenisem.
– Przede wszystkim praca nóg. W tenisie jest prawie tak samo jak w boksie — bez odpowiedniej pracy nóg nie ma się żadnych szans. Dlatego też nieźle mi idzie gra w tenisa. Moi koledzy z kortu śmieją się ze mnie, że gram jakbym boksował. Jestem samoukiem, wziąłem tylko kilka lekcji tenisa. Teraz coraz bardziej poprawiam serwis i bekhend. Z dnia na dzień gram coraz lepiej. Czasami mam gorsze dni, ale są one spowodowane zbyt późnym powrotem do domu z kolacji dzień wcześniej – stwierdził w swoim stylu Michalczewski.