CELEBRITY
Wszystkie oczy na Igę – ale czy na Wimbledonie czai się ukryte zagrożenie?

Druga, trzecia, piąta, szósta i dziewiąta rakieta świata już pożegnały się z tegorocznym Wimbledonem. Londyńskie korty fundują kibicom prawdziwy wstrząs – odpadnięcie tylu czołowych zawodniczek to nie tylko sensacja, ale i istotna wiadomość dla Igi Świątek, która wciąż walczy o cenne punkty w rankingu WTA.
Sytuacja Polki w klasyfikacji światowej jest jednak daleka od oczywistości. Za jej plecami czai się rosnące zagrożenie w postaci… Mirry Andriejewej. Młoda Rosjanka systematycznie pnie się w górę, a jej forma może wkrótce mocno namieszać w czołówce rankingu. Co musi zrobić Świątek, aby wskoczyć do pierwszej trójki? I na kogo jeszcze musi uważać?
Iga Świątek ma już za sobą pierwszy mecz na tegorocznym Wimbledonie – pewnie pokonała Polinę Kudermetową 7:5, 6:1. Choć w pierwszym secie pojawiły się drobne kłopoty, mecz zakończył się bez większych emocji. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja u innych gwiazd światowego tenisa. Turniej w pierwszej rundzie opuściły m.in. Coco Gauff (3. WTA), Jessica Pegula (4.), Jasmine Paolini (5.), Qinwen Zheng (6.), Paula Badosa (9.), Karolina Muchova (14.) czy Jelena Ostapenko (21.).
Lista sensacyjnych porażek jest długa i zaskakująca – wiele zawodniczek uchodzących za faworytki nie sprostało presji już na starcie turnieju. Czy oznacza to, że ranking WTA czekają wstrząsy po zakończeniu Wimbledonu? Możliwe. Choć jeszcze za wcześnie na twarde prognozy, nie da się ukryć, że otworzyło się okno możliwości dla tych, którzy wciąż są w grze.
Jednak Iga nie może jeszcze świętować – na ten moment nic nie wskazuje, by miała przebić się do pierwszej trójki już po tym turnieju. A to oznacza, że przed nią jeszcze wiele pracy.