CELEBRITY
Zdumiewające, gdzie przyłapali Nawrockiego. Głośno o tym w całej Polsce

Zdumiewające, gdzie przyłapali Nawrockiego. Głośno o tym w całej Polsce
W polskich mediach zawrzało po tym, jak Karol Nawrocki, obecny prezydent, został przyłapany w miejscu, którego nikt by się po nim nie spodziewał. Informacja o nietypowym spotkaniu i okolicznościach, w jakich doszło do ujawnienia obecności głowy państwa, rozgrzała opinię publiczną i natychmiast stała się tematem numer jeden w portalach informacyjnych, serwisach społecznościowych oraz programach publicystycznych.
Według doniesień, cała sytuacja miała miejsce w godzinach popołudniowych w miniony piątek. Karol Nawrocki miał pojawić się w jednej z niewielkich miejscowości na południu Polski, z dala od swojej oficjalnej rezydencji i od harmonogramu prezydenckich obowiązków. Co więcej, nie chodziło o wizytę służbową ani oficjalne wystąpienie – prezydent został sfotografowany w kameralnym gronie, w miejscu o charakterze zdecydowanie prywatnym.
Świadkowie relacjonują, że prezydent pojawił się bez medialnego rozgłosu, w towarzystwie zaledwie dwóch ochroniarzy. Nie miał na sobie garnituru, a jego strój był zupełnie nieformalny – jasna koszula z podwiniętymi rękawami, ciemne spodnie i sportowe buty. W ręku trzymał kubek z kawą na wynos, co jeszcze bardziej potęgowało wrażenie, że nie jest to żaden oficjalny występ, a raczej prywatny wypad.
Fotografie i nagrania, które obiegły internet, pokazują, jak prezydent Nawrocki rozmawia z grupą kilku mieszkańców, siedząc przy drewnianym stole na tarasie niewielkiej restauracji. Według relacji lokalnych mediów, miejsce to znane jest z tradycyjnej kuchni regionalnej i rodzinnej atmosfery, ale nigdy wcześniej nie gościło urzędującej głowy państwa.
Dziennikarze szybko zaczęli dopytywać Kancelarię Prezydenta o powód tej wizyty. Oficjalny komunikat był lakoniczny: „Pan prezydent w czasie wolnym realizuje prywatne plany. Nie komentujemy szczegółów związanych z jego życiem osobistym.” Taki komentarz nie tylko nie ostudził emocji, ale wręcz wywołał lawinę spekulacji.
W sieci pojawiły się teorie – jedni twierdzą, że Nawrocki chciał spotkać się z dawnymi znajomymi lub rodziną, inni – że chodziło o poufną rozmowę z lokalnymi przedsiębiorcami lub działaczami społecznymi. Jeszcze inni wskazują, że w tym samym rejonie w ostatnich tygodniach odbywały się spotkania przygotowujące do kampanii wyborczej, więc prezydencka obecność mogła mieć drugie dno.
Polityczni komentatorzy podkreślają, że Nawrocki od początku swojej kadencji stara się kreować wizerunek lidera bliskiego obywatelom, odwiedzającego miejsca, w których rzadko pojawiają się politycy z najwyższych szczebli władzy. – To jest jego sposób na budowanie relacji z wyborcami – ocenia dr Michał Lis, ekspert ds. marketingu politycznego. – Problem w tym, że jeśli wizyta odbywa się w formie całkowicie nieoficjalnej, ludzie zaczynają się zastanawiać, czy aby na pewno chodziło tylko o „bliskość” i „ludzki wymiar” prezydentury.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że cała sytuacja miała miejsce w czasie, gdy w mediach dużo mówi się o napięciach wewnątrz obozu władzy oraz o nadchodzących decyzjach kadrowych w rządzie. Niektórzy publicyści sugerują, że prezydent może w ten sposób sondować nastroje w regionach i zbierać opinie w mniej formalnym otoczeniu, bez udziału kamer telewizyjnych i politycznych doradców.
Reakcje internautów były mieszane. Część komentujących chwaliła Nawrockiego za „normalność” i „odwagę wyjścia do ludzi bez kordonu ochroniarzy i bez pompy”. Inni natomiast pytali, czy w dobie napiętej sytuacji politycznej i gospodarczej głowa państwa powinna sobie pozwalać na prywatne eskapady w godzinach pracy. „To tak, jakby dyrektor firmy w czasie kryzysu pojechał bez zapowiedzi na piknik” – napisał jeden z użytkowników Twittera.
Nie zabrakło też memów, które w ironiczny sposób komentowały całą sytuację. Popularny stał się przerobiony kadr ze zdjęcia, na którym zamiast kubka z kawą prezydent trzyma miskę pierogów, a podpis głosi: „Dyplomacja na talerzu”.
Kilka godzin po tym, jak informacja wyciekła do mediów, lokalny dziennik opublikował artykuł, w którym powołał się na anonimowe źródło – rzekomo jednego z pracowników restauracji. Według tej relacji, prezydent pojawił się niespodziewanie, zamówił żurek i pieczeń z dzika, a potem przez blisko godzinę rozmawiał z grupą mężczyzn w średnim wieku. Rozmowa miała dotyczyć m.in. sytuacji lokalnych rolników i problemów z eksportem produktów.