CELEBRITY
Tam się rodzą podatki dla budżetu państwa. Liderzy drastycznie zmniejszyli wpłaty

Teoretycznie wszyscy płacą podatki, ale jest część gospodarki, która je faktycznie wytwarza oraz część, która je konsumuje. Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej tej pierwszej, czyli firmom, które wytwarzają jakieś dobra czy usługi, są w stanie zapłacić ze swoich zarobków pracownikom oraz wpłacić za nich PIT, za siebie opłacają też CIT i szereg innych podatków, a gdy chcą wypłacić udziałowcom dywidendę, to jeszcze od niej też muszą odprowadzić podatek. Z naszego zestawienia wyszło, które firmy w największym stopniu zasilają budżet i bez których ten budżet po prostu nie istnieje. Zobaczmy, na jakich filarach opierają się finanse państwa.
Państwo, nawet jeśli jest udziałowcem firmy, to niekoniecznie patrzy na nią jak udziałowiec. Tu w mniejszym stopniu istotne są zyski, a bardziej podatki przez firmę wypracowane. Gdy spółka permanentnie przynosi straty i nie ma dla niej większych szans na zyski, to niepaństwowy udziałowiec zastanawiałby się nad jej zamknięciem, bo przecież nie ma zamiaru do niej bez przerwy dokładać, żeby zalepiać dziury. Wyjątkiem są kluby piłkarskie, ale te trzeba traktować mniej jako biznes, a bardziej jako hobby prywatnych miliarderów lub ambicję polityków samorządowych, którzy obciążają kasę miasta utrzymaniem klubu.
W przypadku państwa jest inaczej. Żeby nie być gołosłownym — czy opłacało się państwu doinwestować śląskie kopalnie PGG, choć przynoszą straty? Co ciekawe per saldo budżet w skali dwóch lat wychodzi na plus. Te 4,7 mld zł, którymi Skarb Państwa dokapitalizował PGG w ub.r. plus dotacja 534 mln zł to równowartość dwuletnich wpływów z podatków wpłacanych przez PGG za siebie i za swoich pracowników. Innymi słowy, jeśli spółce uda się straty nieco zmniejszyć, to Skarb Państwa per saldo może wyjść na plus, choćby musiał dorzucać do kapitału co rok, choć o przynajmniej połowę mniejsze kwoty. Gdyby spółka znikła, to wpływy by się zatrzymały. W przypadku podatków od pracowników przynajmniej na jakiś czas. Dla prywatnego akcjonariusza takiej spółki utrzymywanie jej nie miałoby ekonomicznego sensu i ogłaszałby bankructwo. Z punktu widzenia państwa to wygląda inaczej.