CELEBRITY
Afera z udziałem Polaka na US Open! Świątek zaskoczona… a potem padły te słowa!

W ostatnich dniach tenisowy świat żył “aferą czapkową”, która miała miejsce po meczu Kamila Majchrzaka z Karenem Chaczanowem. Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z Jekatieriną Aleksandrową Iga Świątek została zapytana przez dziennikarzy, czy była świadkiem podobnego incydentu. Wtedy Polka szczegółowo wytłumaczyła, że w ogóle nie dziwi się tym, którzy pragną zdobyć elementy garderoby lub rzeczy tenisowych gwiazd. Przy okazji ujawniła własne marzenia z dzieciństwa.
Kamil Majchrzak sprawił na US Open prawdziwą sensację. W drugiej rundzie nasz reprezentant pokonał Karena Chaczanowa w pięciosetowym boju zakończonym super tie-breakiem. Zaraz po ostatniej akcji wycieńczony tenisista podszedł do kibiców, jednemu z nich chciał podarować czapkę. Autorem prezentu miał być młody chłopiec, jednak uprzedził go – jak się później okazało – Piotr Szczerek – prezes firmy brukarskiej Drogbruk i działacz tenisowy. Mężczyzna dosłownie wyrwał czapkę z rąk dziecka. Cały incydent przerodził się w wielką aferę, która na szczęście zakończyła się happy endem.
W poniedziałkowy wieczór polskiego czasu spotkanie 1/8 finału US Open rozegrała Iga Świątek. Mistrzyni Wimbledonu nie dała żadnych szans Jekatierinie Aleksandrowej. Pokonała Rosjankę 6:3, 6:1. Niedługo po triumfie udała się na konferencję prasową.
Tam dziennikarze zapytali ją, czy doświadczyła kiedyś podobniej sytuacji co jej rodak. Okazuje się, że 24-latka nie miała pojęcia o tej sprawie. To jednak nie przeszkadzało jej w tym, aby wypowiedzieć się nt. rozdawania kibicom frotek, czapek, koszulek, piłek czy ręczników.
Czasami siedem osób sięga po jedną rzecz. Chłopcy mogą mieć dłuższe ramiona od dziewczynek, co nie znaczy, że one też nie mogą po coś sięgnąć. Ale zazwyczaj rzucam rzeczy w kierunku osoby, która ma ją dostać. Staram się być sprawiedliwa, wybrać kogoś losowego albo kogoś, kto głośniej krzyczy. Nie wszyscy mogą być zadowoleni – rozpoczęła.
Następnie Świątek została dopytana, czy jej zdaniem proszenie kibiców o elementy garderoby, czy zużyte podczas meczu rzeczy nie jest nieco dziwaczne. Odpowiedź 24-latki była klarowna i jednocześnie nieco humorystyczna.
Nie. Ja w dzieciństwie marzyłam, żeby dostać spocony ręcznik Rafaela Nadala. Także nie. Czasami dziwne jest to, jak próbuję dać coś dziecku, a dorosły to bierze. Wtedy chcę powiedzieć: No proszę cię… To nie o to chodzi – zakończyła z uśmiechem na twarzy, co rozśmieszyło siedzących na sali dziennikarzy. Można przypuszczać, że gdyby zobaczyła incydent, do jakiego doszło po meczu Kamila Majchrzaka, powiedziałaby dokładnie to samo.