CELEBRITY
Blisko dwugodzinny bój Linette z Sakkari. Można było przecierać oczy

Magda Linette dopiero co zachwycała nas grą i zwycięstwami w turnieju WTA 1000 w Miami, a teraz już po pierwszym meczu żegna się z imprezą tej samej rangi w Madrycie. Polka zasłużenie przegrała 6:7, 3:6 z rywalką notowaną w światowym rankingu aż o 49 miejsc niżej. A Maria Sakkari przypomniała, że wciąż potrafi bardzo dobrze grać w tenisa.
Anastasija Pawliuczenkowa w dwóch setach, Jekatierina Aleksandrowa w dwóch setach, Linda Fruhvirtova również w dwóch setach i Coco Gauff także bez żadnych strat – takie rywalki i w takim stylu pokonała Magda Linette w swoim ostatnim turnieju. W Miami doszła do ćwierćfinału imprezy rangi WTA 1000. A teraz w Madrycie zaczęła turniej od meczu z kolejną znaną i cenioną rywalką.
Maria Sakkari jest dobrze znana polskim kibicom. Kilka lat temu była zmorą Igi Świątek. Dziś Greczynka ma już niekorzystny bilans starć z naszą najlepszą tenisistką – 3:4 – ale przez jakiś czas była dla Igi nie do złapania. Wygrała ich trzy pierwsze mecze, w żadnym nie przegrywając ze Świątek nawet seta. To się działo w 2021 roku. Tamten rok Sakkari skończyła na szóstym miejscu w światowym rankingu. W 2022 roku na koniec znów była szósta, a w marcu doszła nawet do trzeciego miejsca. Dopiero przed rokiem Greczynka wypadła z top 10 – skończyła go na 32. miejscu. Zwłaszcza przez słabe występy w turniejach wielkoszlemowych. Kiedyś potrafiła dotrzeć do półfinałów Roland Garros i US Open, a w ubiegłym sezonie była tylko w drugiej rundzie Australian Open, pierwszej na Roland Garros, trzeciej w Wimbledonie i pierwszej na US Open. Teraz z Sakkari jest jeszcze gorzej. W 2025 roku do starcia z Linette wygrała tylko 8 z 21 meczów (w tym odpadła z Australian Open już w pierwszej rundzie) i w rankingu WTA jest dopiero 82. Mimo to można było się spodziewać, że dla notowanej na 33. miejscu Polki będzie wymagającą rywalką.
Sakkari dobrze czuje się na mączce. To po pierwsze. Po drugie: w Madrycie grała już – i wygrała – zacięty mecz z Chinką Wang w pierwszej rundzie. A Linette z racji rozstawienia (z numerem 29) miała wolny los i dopiero walcząc z Sakkari przyzwyczajała się do nawierzchni.
Od początku tego meczu to Sakkari miała delikatną przewagę. Już w pierwszym gemie serwisowym Linette Greczynka wypracowała sobie szansę na przełamanie. Nie wykorzystała i tamtego breakpointa, i trzech kolejnych przy następnym podaniu Polki. Tym mocniej dziwiło, że przy stanie 2:2 nagle Linette miała pierwszego breakpointa i zamieniła go na przełamanie.
Niestety, Sakkari nie wybiło to z niezłego rytmu. Greczynka błyskawicznie odrobiła stratę. I od stanu 3:3 już aż do tie-breaka panie zgodnie wygrywały swoje gemy serwisowe. A w tie-breaku górą była Sakkari, bo popełniała mniej błędów. Niewymuszone pomyłki Linette zdarzały się zwłaszcza z bekhendu. Jak wyliczał komentujący mecz w Canal+ Żelisław Żyżyński – w pierwszym secie Polka popełniła 22 niewymuszone błędy (przy 14 uderzeniach kończących), a Greczynka – 16 (przy 10 winnerach).
Po 70 minutach zaciętej walki w pierwszym secie Sakkari siedziała na swoim krzesełku i pobudzała się do dalszej walki. W drugą partię weszła z wigorem – przełamała Polkę na 7:6, 2:1, podwyższyła na 7:6, 3:1 i patrzyliśmy, jak generalnie kontroluje sytuację. I jak Linette, choć stara się walczyć, momentami wydaje się sfrustrowana.