Connect with us

CELEBRITY

Brytyjczycy zobaczyli to, co zrobiła Iga Świątek! Już nie mają wątpliwości

Published

on

To, co na początku Wimbledonu wydawało się jedynie pięknym marzeniem, w czwartkowe popołudnie stało się faktem – Iga Świątek zagra w finale najbardziej prestiżowego turnieju tenisowego świata! W półfinale Polka wręcz zmiotła z kortu Belindę Bencić, pokonując ją 6:2, 6:0. – Ona jest nie do zatrzymania! – zachwycali się brytyjscy dziennikarze.

Coraz mocniejsza Iga

Iga Świątek w Londynie gra z meczu na mecz coraz lepiej. Widać nie tylko coraz większą pewność siebie, ale też ogromną odporność psychiczną. Choć w starciu z Bencić trudnych momentów było jak na lekarstwo, to za kluczowy można uznać początek drugiego seta, kiedy Polka przegrywała 15:40 przy własnym serwisie. Mimo to utrzymała podanie, a potem rozpoczęła prawdziwy koncert gry. Pierwszy set przebiegał całkowicie pod jej dyktando – to Iga narzucała rytm, dyktowała warunki i zachowywała pełne skupienie, nawet po niespodziewanej przerwie w grze.

Pogoda jak w saunie, przerwy na trybunach

Do Wielkiej Brytanii wróciły upały – w cieniu termometry pokazywały 30 stopni Celsjusza. Na trybunach centralnego kortu panowały warunki niczym w saunie. Widzowie starali się ratować wachlarzami, przenośnymi wiatraczkami czy wodą. Sytuacja stawała się miejscami niebezpieczna – w trakcie pierwszego półfinału kobiet dwukrotnie dochodziło do omdleń na trybunach, a również mecz Świątek musiał zostać przerwany po trzecim gemie pierwszego seta. Służby natychmiast zareagowały, udzielając pomocy jednej z osób na trybunach, a nawet sędzia zszedł z wieżyczki, by osobiście sprawdzić sytuację.

Świątek przetrwała piekło. Bencić bezradna

Warunki atmosferyczne zdecydowanie lepiej zniosła Świątek. Bencić nie miała praktycznie żadnego punktu zaczepienia – Polka dominowała w każdym elemencie gry. Bez większego wysiłku przełamywała serwis rywalki, odpowiadała returnami nie do odebrania, a jej uderzenia były zbyt mocne i precyzyjne, by Szwajcarka mogła nawiązać walkę. Po pierwszym secie w obozie Bencić trwały gorączkowe narady, ale niewiele mogły one pomóc.

– To była deklasacja – komentowali brytyjscy dziennikarze siedzący w pierwszych rzędach. Po jednym z kapitalnych zagrań Świątek rzucili: – Ona jest tu nie do zatrzymania! – i nazwali ją gigantką tenisa. Gdy po meczu zapytałem ich o wrażenia, nie mieli wątpliwości: – Jeśli utrzyma ten poziom i poradzi sobie z presją, to po prostu wygra Wimbledon.

Historyczny finał przed Igą

Spotkanie zakończyło się w zaledwie godzinę i 11 minut – to był prawdopodobnie najłatwiejszy mecz Polki w całym turnieju. Co ciekawe, więcej emocji towarzyszyło jej spotkaniom z początku imprezy, ale to tylko potwierdza, że kiedy Świątek się rozkręci, jest po prostu nie do zatrzymania.

W sobotnim finale jej rywalką będzie Amanda Anisimowa. Amerykanka rosyjskiego pochodzenia sprawiła gigantyczną niespodziankę, eliminując liderkę światowego rankingu 6:4, 4:6, 6:4 po emocjonującym i wyrównanym starciu. Finał z udziałem Igi Świątek i sensacyjnej Anisimowej zaplanowano na sobotę o godzinie 17:00 czasu polskiego.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKwow24