CELEBRITY
Dramat rodzinny: Iga Świątek wybucha wobec swojego ojca, napięcie eskaluje aż do granicy przemocy

Świat znał Igę Świątek jako cichą, skupioną, niezwykle zdyscyplinowaną tenisistkę, która w krótkim czasie zdobyła serca milionów. Jej zwycięstwa na turniejach Wielkiego Szlema uczyniły z niej ikonę. Uśmiech na konferencjach, precyzyjne odpowiedzi dla mediów, pokora wobec fanów – wszystko to sprawiało, że wydawała się osobą idealną, niemal nietkniętą przez dramaty życia prywatnego.
Ale kulisy opowieści o mistrzyni były znacznie bardziej skomplikowane. Od najmłodszych lat jej ojciec, Tomasz, był dla niej nie tylko rodzicem, lecz także surowym trenerem, wymagającym mentorem i kimś, kto rządził każdym aspektem jej kariery. To on decydował, kiedy Iga trenowała, kiedy odpoczywała, z kim mogła rozmawiać, a z kim nie. Dla świata zewnętrznego uchodził za oddanego ojca, który poświęcił własne życie dla sukcesu córki. Dla niej jednak coraz częściej stawał się cieniem, który przytłaczał każdy oddech.
Iga długo nie mówiła o tym nikomu. Nawet najbliżsi przyjaciele, nieliczni, których dopuściła do swojego kręgu, nie rozumieli, ile napięcia narastało w jej domu.
Na początku sezonu, kiedy Iga przygotowywała się do kolejnego turnieju w Ameryce, w ich warszawskim domu doszło do pierwszych poważniejszych spięć. Tomasz miał własną wizję treningów, sprzeczną z tą, którą proponował nowy trener mentalny współpracujący z Igą.
– Ty nie potrzebujesz psychologów ani trenerów od głowy! – grzmiał pewnego wieczoru. – To ja wiem najlepiej, jak masz grać i jak masz myśleć! Bez mojej dyscypliny nie osiągnęłabyś niczego.
Iga siedziała przy stole, wpatrując się w kubek herbaty, którego nie była w stanie podnieść do ust.
– Tato, ja już nie mam szesnastu lat – odpowiedziała cicho. – Potrzebuję własnej przestrzeni, własnych decyzji. To moje życie.
– Twoje życie?! – Tomasz uniósł głos jeszcze bardziej. – Twoje życie jest możliwe tylko dzięki mnie! Ja ci je zbudowałem! Bez mojej wizji i poświęcenia nadal siedziałabyś w szkolnej ławce.
To był pierwszy moment, kiedy w Igę uderzyło poczucie, że granica została przekroczona.
Przez kolejne tygodnie atmosfera była coraz cięższa. Treningi odbywały się w napięciu, posiłki zamieniały się w milczące posiedzenia, a każdy powrót do domu z meczu przypominał wchodzenie na pole minowe.
Iga zaczęła mieć problemy ze snem. Budziła się w nocy, wspominając krzyki ojca, surowe uwagi, wieczne poprawki. Publicznie udawała, że wszystko jest w porządku, ale jej bliscy zauważyli zmęczenie w oczach.