Connect with us

CELEBRITY

Fibak już dawno powiedział to o Świątek. Wymowne zbliżenie na Abramowicz

Published

on

Czy Iga Świątek naprawdę rośnie na trawie? Jej mecz z McNally pokazuje, że to jeszcze proces

Choć w opinii wielu ekspertów Iga Świątek zaczęła wprowadzać do swojej gry elementy typowe dla gry na trawie, takie jak skróty czy slajsy, Wojciech Fibak pozostaje sceptyczny. – Oglądam jej mecze i widzę, że robi to tylko wtedy, gdy musi. To nie są świadome wybory – mówi były ćwierćfinalista Wimbledonu. Faktycznie, w spotkaniu drugiej rundy z Caty McNally (5:7, 6:2, 6:1) Polka pokazała kilka nowych zagrań, jednak ich obecność w jej repertuarze wciąż jest raczej incydentalna. Tymczasem znacznie szerszy wachlarz uderzeń typowych dla trawy zaprezentowała 208. w rankingu WTA Amerykanka.

Trawa i Świątek – para jeszcze niedopasowana

Choć Iga nie podchodzi do trawy z niechęcią, jak niegdyś Ivan Lendl, który twierdził, że trawa jest „dla koni”, nie jest to nawierzchnia, na której Polka czuje się naturalnie. Tegoroczny finał turnieju WTA 500 w Bad Homburgu, gdzie uległa sprytniejszej Jessice Peguli, był jednak dobrym prognostykiem. Pokazał, że Świątek powoli zaczyna się odnajdywać na tej wymagającej nawierzchni.

Wimbledon: pierwsze rundy, pierwsze wnioski

W pierwszym meczu w Londynie Świątek pokonała Polinę Kudermetową 7:5, 6:1. Choć pierwszy set był pełen nerwów, w drugim Polka pokazała już klasę. Po meczu przyznała, że potrzebowała czasu, by poczuć się pewnie na trawie. Spotkanie z McNally tylko to potwierdziło – Iga nadal się uczy i adaptuje.

Już w pierwszych minutach meczu Świątek zaskoczyła kibiców ładnym bekhendowym slajsem, a chwilę później wypracowała przełamanie dzięki kolejnemu finezyjnemu zagraniu. Do stanu 4:1 kontrolowała przebieg gry i wydawało się, że zaczyna łapać rytm. Jednak późniejsze wydarzenia boleśnie zweryfikowały ten optymizm.

Moment zachwytu i brutalne przebudzenie

Przy stanie 2:4 i 0:40 przy własnym serwisie Iga niemal się wybroniła, między innymi dzięki sprytnemu forhendowemu slajsowi. Komentator Dawid Olejniczak nie krył entuzjazmu: – Takie zagrania dają nadzieję, że Iga i korty trawiaste mogą w przyszłości stworzyć znakomite połączenie.

Niestety, pierwszy set zakończył się zupełnie inaczej. McNally, otrząsnąwszy się po słabym początku, przejęła inicjatywę. Świątek zaczęła seryjnie psuć forhendy – czyli ponownie zobaczyliśmy jej największą słabość na trawie. W kluczowym gemie na 6:5 McNally zagrała aż cztery slajsy w jednej wymianie, więcej niż Iga w całym secie. Amerykanka potrafiła cierpliwie utrzymywać piłkę w grze i zmuszać faworytkę do błędów, podając trudne do odegrania, rotacyjne piłki.

Kamera na Abramowicz, żywiołowa dyskusja z Fissettem

Tuż przed kluczowym przełamaniem dla McNally kamera uchwyciła Darię Abramowicz. Psycholożka Świątek wyglądała na zaniepokojoną. Chwilę później Polka przegrała gema po piętnastym niewymuszonym błędzie. W całym secie miała ich aż 17, przy zaledwie sześciu McNally.

Drugi set wyglądał lepiej, choć Świątek wciąż nie grała rewelacyjnie. O wyniku decydowała głównie jej fizyczna przewaga. McNally z każdą minutą opadała z sił – nie bez znaczenia jest fakt, że po licznych kontuzjach w 2024 roku rozegrała zaledwie 13 meczów. W trakcie przerwy między setami doszło do wymownej, emocjonalnej wymiany zdań Świątek z trenerem Fissettem. – Wyglądało, jakby nie do końca się rozumieli – komentował Olejniczak.

Korekta kursu, ale to jeszcze nie tenis trawiasty

Od drugiego seta było widać, że Iga zaczęła grać mniej siłowo, bardziej spokojnie. Przy wolniejszej, coraz bardziej zmęczonej McNally, nie musiała podejmować wielkiego ryzyka – wystarczyły solidne, dobrze kierowane uderzenia.

Przełom przyszedł na początku trzeciego seta. W drugim gemie McNally walczyła o utrzymanie podania, ale nie nadążała fizycznie. Gdy Świątek wyszła na prowadzenie 2:0, było jasne, że zmierza po zwycięstwo – i nie dała już go sobie wyrwać.

Warto zauważyć, że Iga nieco zmodyfikowała swój plan gry. Jednak nie był to jeszcze tenis stworzony z myślą o trawie. Wciąż brakuje regularnego stosowania zagrań, które są skuteczne na tej nawierzchni – skrótów, slajsów, niskich kątów.

Czas na Danielle Collins. Będzie test ofensywy

W trzeciej rundzie Wimbledonu Świątek zmierzy się z Danielle Collins – zawodniczką bardzo ofensywną, która z pewnością postawi trudne warunki. Ten mecz zapowiada się niezwykle interesująco i może być kolejnym sprawdzianem postępów Igi na trawie.

Na razie jednak pozostaje pytanie: czy Świątek naprawdę rośnie na trawie, czy tylko lepiej radzi sobie z jej niedogodnościami?

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKwow24