CELEBRITY
Iga Świątek wdała się w ostrą kłótnię z ojcem z powodu swojego nowego chłopaka.

Warszawa, późny wieczór. Jesienne światła miasta odbijały się w szybach apartamentu, w którym Iga Świątek zatrzymała się po powrocie z turnieju w Azji. Choć powinna czuć ulgę po długiej podróży i satysfakcję z kolejnych zwycięstw, coś w jej sercu nie dawało jej spokoju. Wiedziała, że rozmowa, której tak długo unikała, była nieunikniona.
Ojciec – Tomasz Świątek – siedział przy stole w kuchni, wpatrując się w ekran laptopa. Gdy usłyszał kroki córki, uniósł wzrok. W jego oczach było napięcie, którego Iga znała aż za dobrze – mieszanka troski i gniewu.
– Musimy porozmawiać – powiedział bez przywitania.
Iga westchnęła. – Wiem, tato.
Usiadła naprzeciwko niego, splatając dłonie na kolanach. W głowie przewijały się setki możliwych odpowiedzi, ale żadna nie wydawała się wystarczająco dobra.
– Słyszałem plotki. Nie tylko z gazet. – Ojciec mówił powoli, ważąc każde słowo. – Spotykasz się z nim naprawdę?
– Tak. – Głos Igi był spokojny, ale wewnątrz czuła, jak serce bije jej szybciej. – Nie są to tylko plotki. To mój wybór.
Na twarzy Tomasza pojawił się grymas. – Twój wybór? A twoja kariera? A cały wysiłek, który włożyliśmy, żebyś była tam, gdzie jesteś? Myślisz, że to dobry moment, żeby się angażować w takie sprawy?
– Widzę. Ale to nie jest dla niego kariera, tylko pasja. Poza tym nie musisz mi przypominać, jak wygląda świat mediów. Ja w nim żyję.
Tomasz westchnął ciężko. – Nie chcę, żebyś była kolejną tenisistką, o której mówi się więcej z powodu życia prywatnego niż sportowych sukcesów.
– A ja nie chcę być tylko trofeum – odparła Iga, tym razem podnosząc głos. – Nie chcę, żeby całe moje życie było podporządkowane twojej wizji sukcesu. Chcę kochać i być kochana.
Słowa zawisły w powietrzu jak ostrze. Tomasz milczał, a w jego oczach pojawiło się coś, czego Iga dawno nie widziała – bezradność.
Nazajutrz napięcie w domu było tak gęste, że można je było ciąć nożem. Iga wybrała się na poranny trening, ale każdy forhend, każdy bekhend zdawał się być cięższy niż zwykle. W głowie wciąż słyszała głos ojca, jego zarzuty i wątpliwości.
Po zajęciach trener zapytał:
– Co się dzieje, Iga? Nie jesteś sobą.
– To nic. – Odparła szybko, unikając spojrzenia. – Po prostu nie spałam najlepiej.
Ale w głębi duszy wiedziała, że to nie brak snu, lecz ciężar emocji.
Wieczorem Michał zadzwonił.
– Hej, jak się trzymasz? – zapytał ciepłym głosem.