CELEBRITY
Jarosław Kaczyński oczyma wyobraźni już widział nowy „rząd techniczny”, ale na marzeniach się skończyło. Inne partie nie chcą rozmawiać z PiS o pomyśle prezesa..

Oczyma wyobraźni Jarosław Kaczyński już widział nowy „rząd techniczny”, który miałby być rozwiązaniem na polityczny impas, w jakim – jego zdaniem – znalazła się Polska. W tej koncepcji, prezentowanej jako apolityczne wyjście z kryzysu, rząd mieliby tworzyć „bezpartyjni eksperci”, a nie przedstawiciele formacji obecnie rządzących. W praktyce jednak chodziło o próbę przejęcia władzy przez PiS tylnymi drzwiami – i na marzeniach się skończyło. Żadna z istotnych partii opozycyjnych nie wyraziła nawet cienia zainteresowania współpracą przy tym planie, traktując go jako polityczny wybieg i próbę powrotu do gry przez formację, która przegrała wybory i utraciła wpływy.
Techniczny, czyli PiS-owski?
Pomysł rządu technicznego pojawił się w przestrzeni publicznej już kilka miesięcy temu, ale ostatnio nabrał intensywności, kiedy lider PiS – Jarosław Kaczyński – zasugerował, że obecna większość parlamentarna nie radzi sobie z wyzwaniami, jakie stoją przed Polską. Jako przykład podawał chaos wokół Trybunału Konstytucyjnego, reformę sądownictwa czy kwestię imigracji. W narracji PiS-u nowy rząd techniczny miałby być „ponadpartyjnym” ciałem ratunkowym, zdolnym do stabilizacji państwa. W rzeczywistości jednak Kaczyński liczył na to, że uda się stworzyć koalicję, która przywróci wpływy PiS – tym razem nie pod szyldem partyjnym, ale właśnie „eksperckim”.
Opozycja szybko dostrzegła tę grę. Donald Tusk jednoznacznie odrzucił możliwość rozmów z PiS, przypominając, że to właśnie ta partia odpowiada za największe deformacje instytucji państwa po 2015 roku. – „Nie będziemy współpracować z tymi, którzy niszczyli demokrację i łamali konstytucję” – podkreślił lider KO.
Brak chętnych do rozmów
Podobnie wypowiedzieli się inni liderzy opozycji. Szymon Hołownia stwierdził, że techniczny rząd PiS to oksymoron – „jakby wilk proponował jagnięciu wspólne pilnowanie stada”. Lewica z kolei określiła propozycję jako próbę „mydlenia oczu” i ucieczkę przed odpowiedzialnością. – „PiS nie potrafi pogodzić się z porażką i próbuje destabilizować scenę polityczną, licząc na cud” – oceniła posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Trzecia Droga i Polska 2050 również wykluczyły możliwość wspierania jakiejkolwiek formy współpracy z PiS. W praktyce oznacza to, że nawet gdyby Kaczyńskiemu udało się przekonać pojedynczych posłów lub próbowałby szukać wsparcia wśród niezależnych, szanse na zbudowanie jakiejkolwiek większości są zerowe