CELEBRITY
Komorowska i Janda napisały list do Nawrockiego i Tuska. To “List sprzeciwu polskich kobiet”

Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowaniu ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy wzbudziła wiele emocji i pytań, nie tylko wśród polityków, ale też Polaków. O losy Ukraińców przebywających w Polsce zaniepokojone są m.in. była pierwsza dama Anna Komorowska, które wraz z przedstawicielkami kultury i mediów napisały list otwarty do prezydenta., ale też premiera i polityków Sejmu oraz Senatu.
Przypomnijmy, że kilka dni temu prezydent zawetował nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Zgodnie z tą nowelizacją kontynuowane miało być wsparcie dla jednostek samorządu terytorialnego w realizacji dodatkowych zadań oświatowych związanych z kształceniem, wychowaniem i opieką nad dziećmi i uczniami będącymi obywatelami Ukrainy. Sprawa ta podzieliła polityków, ale też wzbudziła emocje w społeczeństwie. Na weto zareagowała znana z działalności charytatywnej siostra Małgorzata Chmielewska, która pomaga ludziom z Ukrainy.
Do sprawy weta i tego, czym może ono skutkować, odniosły się też byłe pierwsze damy, kobiety ze świata kultury oraz mediów. W sieci pojawił się list otwarty skierowany do prezydenta Karola Nawrockiego. Podkreślono, że zdaniem nadawczyń listy, w grę wchodzi tu kalkulacja polityczna: – Ta decyzja i towarzyszący jej język – zapowiedzi warunkowania pomocy dziecku pracą rodzica, wydłużania drogi do obywatelstwa, rozpalania na nowo sporów pamięci – nie są kwestią nastrojów, lecz zimnej kalkulacji politycznej – czytamy w liście. Zdaniem nadawczyń decyzja o wecie uderza w ukraińskie kobiety-uchodźczynie, w ich dzieci, w osoby starsze i chore.
Dlatego też zdecydowano, by zabrać głos i napisać list do prezydenta, ale też premiera Donalda Tuska oraz do Sejmu i Senatu. Kobiety, które podpisały się pod listem wskazały:
Wzywamy Was, którzy stanowicie prawo i reprezentujecie Rzeczpospolitą, do przywrócenia pewności ochrony i odrzucenie słów, które piętnują zamiast chronić. Niech ustawy służą ludziom, a nie politycznym grom. Niech Polska pozostanie domem, w którym matka nie musi pytać: „Dokąd teraz?”, bo odpowiedź zawsze będzie brzmieć: „Zostań w kraju, który dotrzymuje słowa”. To nie jest spór o prawne technikalia. To pytanie o oblicze Rzeczypospolitej. Czy będzie państwem słowa, którego się dotrzymuje – czy państwem słów rzucanych na wiatr. Czy staniemy po stronie matek i dzieci, czy po stronie lęku.