CELEBRITY
Koncert Lewandowskiego! Barcelona gromi rywali!

FC Barcelona jest nie do zatrzymania w 2025 r. Pokonała zasłużenie Gironę 4:1 w La Lidze, choć miała nieco kłopotów z katalońskim rywalem. Sytuację uratował Robert Lewandowski, który dwa razy wpisał się na listę strzelców. W drugiej połowie mieliśmy popis sprytu i wizji polskiego napastnika. Taka skuteczność dobrze zwiastuje przed serią naprawdę trudnych meczów.
HBAgency
FC Barcelona była faworytem derbów Katalonii. Girona zupełnie nie przypominała zespołu z zeszłego sezonu, kiedy była rewelacją La Ligi i zaskakiwała całą piłkarską Europę. “Blaugrana” miała nadzieję, że pójdzie łatwo, szybko i sprawnie, jak z Osasuną Pampeluna. Tym bardziej że przed nią seria trudnych i bardzo trudnych meczów. Tymczasem lider La Ligi miał trochę problemów z rywalem z Katalonii, ale wyszedł z nich w znakomitym stylu, m.in. dzięki Robertowi Lewandowskiemu.
Barcelona szczęśliwie wyszarpała prowadzenie
Spotkanie zaczęło się zgodnie z przewidywaniami. Barcelona dominowała, regularnie nacierała, a Girona starała się bronić, stawiając gęsto zasieki. Lamine Yamal bawił się na prawym skrzydle, Robert Lewandowski regularnie pokazywał się na pozycji, Pedri dyrygował, a Fermin często szukał okazji na strzał z dystansu.
Dość szybko mieliśmy pierwszą kontrowersję w tym meczu. Fermin Lopaz został potrącony na linii pola karnego, podstawiono mu nogę. Początkowo sędzia wskazał, że będzie rzut wolny dla Barcelony. VAR jednak wezwał go do monitora. Spodziewano się, że zmieni decyzję i podyktuje rzut karny. Ale po chwili zaskoczył wszystkich i postanowił odgwizdać rzut wolny dla Girony. W opinii sędziów to Fermin faulował. Zdaniem ekspertów w Hiszpanii to błąd Pulido Santany (głównego arbitra) i Figueroi Vazqueza (VAR).
Barcelona cały czas atakowała, cały czas szukała drogi do siatki, ale bardzo dobrze bronił Paulo Cazzaniga. Raz zatrzymał płaski, mocny strzał Lewandowskiego. Zdjął też piłkę tuż sprzed nogi Polaka, który próbował dobić główkę Ronalda Araujo. Pozostali piłkarze Barcelony też nie mogli pokonać bramkarza Girony.
Szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy pod koniec pierwszej połowy. Yamal wstrzelił piłkę w pole karne i prawie wpadł na nią Eric Garcia. Ten jednak zrobił unik i zaskoczył kryjącego go obrońce. Ladislav Krejci odbił piłkę ręką i wpadła ona do siatki. Gol samobójczy Czecha dał prowadzenie Barcelonie.
Show Lewandowskiego
Do przerwy było 1:0 dla Barcelony. Ta goniła za kolejnym golem na początku drugiej części spotkania. Na gola z dystansu polowali Fermin i Eric Garcia. Ale gospodarze zostali zaskoczeni w 53. minucie. Błędy w środku pola bezlitośnie wykorzystała Girona, która wyprowadziła kontrę. W sytuacji sam na sam z Wojciechem Szczęsnym znalazł się Arnaut Danjuma, który pewnym strzałem pokonał Polaka. Nieoczekiwanie mieliśmy remis.
Zobacz też: Klub Ekstraklasy zwalnia trenera! Tego było już za wiele
Jednak radość Girony z dobrego wyniku trwała zaledwie osiem minut. Wtedy na listę strzelców wpisał się Lewandowski. Zrobił to w kapitalnym stylu. Pedri dośrodkował w pole karne na głowę Fermina, który dograł przed linię bramkową. Tam piłkę sięgnął Lewandowski. Był tyłem do bramki, a i tak zdołał kopnąć piłkę do siatki, do tego między nogami bramkarza. Zwrotność, spryt na najwyższym poziomie.