CELEBRITY
Magda Linette przechodzi do historii po zdemolowaniu światowej „trójki” Coco Gauff w dwóch setach (6-4, 6-4) w Miami.

Magda Linette właśnie dokonała jednej z największych sensacji turnieju WTA 1000 w Miami! Polska tenisistka, zajmująca 34. miejsce w rankingu, zaskoczyła turniejową „trójkę” Coco Gauff, wygrywając 6:4, 6:4 i awansując do ćwierćfinału. To był pokaz taktycznej doskonałości, odporności i determinacji – występ, który wprawił kibiców w zachwyt i wysłał mocny sygnał do całego tenisowego świata.
Koszmarny początek Gauff – Linette wykorzystuje każdą okazję
Od pierwszych minut meczu było jasne, że Gauff nie będzie miała łatwego dnia. Już przy drugim punkcie popełniła podwójny błąd serwisowy – i powtórzyła ten błąd chwilę później, pozwalając Linette przejąć psychologiczną przewagę. Amerykanka prowadziła tylko raz – 1:0 – ale było to ostatnie takie prowadzenie w pierwszym secie.
Legenda tenisa, Martina Navratilova, zwracała ostatnio uwagę na problemy Gauff z serwisem i forhendem, sugerując, że powinna wzorować się na Idze Świątek. Statystyki potwierdzały te obawy – przed turniejem w Miami Gauff popełniła aż 104 podwójne błędy serwisowe w zaledwie 15 meczach, co było najgorszym wynikiem wśród zawodniczek z Top 100 WTA.
Wcześniej w tym sezonie Gauff ledwo uniknęła porażki w Indian Wells, gdzie w meczu z Japonką Uchijimą popełniła aż 21 podwójnych błędów, ale ostatecznie wygrała w trzech setach. Jednak jej forma była bardzo niestabilna – wczesne porażki w Doha i Dubaju z Martą Kostyuk i McCartney Kessler oraz rozczarowująca przegrana z Paulą Badosą w ćwierćfinale Australian Open. Przed tym spotkaniem z Badosą Gauff była niepokonana w 2024 roku, pokonując nawet Świątek w finale United Cup. Jednak od tamtego momentu jej gra zaczęła się chwiać.
Linette niewzruszona, gdy gra Gauff się rozpada
Mimo problemów w ostatnich miesiącach Gauff wyglądała świetnie w Miami – w zaledwie 46 minut zdemolowała Sofię Kenin 6:0, 6:0, a następnie pokonała Marię Sakkari 6:2, 6:4. Wydawało się, że wraca do formy. Ale Linette miała inny plan.
Od samego początku Polka nie bała się wyżej notowanej rywalki. Podczas gdy Gauff zmagała się z podwójnymi błędami, Linette imponowała pewnością siebie. Miała doskonałą strategię – celowała w forhend Amerykanki, który jest jej najsłabszym uderzeniem, i konsekwentnie wykorzystywała jej niepewność.
Linette, która również mieszka na Florydzie, czuła się jak u siebie. Wcześniej w turnieju pokonała Pavlyuchenkovą, Aleksandrową i Fruhvirtovą – wszystkie bez straty seta. W jej boksie siedziała Agnieszka Radwańska wraz z trenerem Markiem Gellardem. Widać było, że wpływ Radwańskiej działa – Linette grała inteligentnie, precyzyjnie i nie pozwalała Gauff narzucić swojego rytmu.
„Trzymaj!” – mentalna siła Linette robi różnicę
Przy stanie 3:2 w pierwszym secie Linette wykrzyknęła „Trzymaj!”, wygrywając długi, wyczerpujący wymianę. Chwilę wcześniej obroniła trzy break pointy, nie pozwalając Gauff przejąć inicjatywy. Po kolejnych kilku minutach to Polka wygrała pierwszego seta 6:4.
Statystyki mówiły same za siebie: Gauff popełniła aż 25 niewymuszonych błędów w pierwszym secie, podczas gdy Linette zaledwie 10. Co więcej, Polka nie dopuściła rywalki do ani jednej okazji na przełamanie, podczas gdy Gauff miała już na koncie 7 podwójnych błędów.
W przypływie frustracji Gauff uderzyła rakietą o kort tak mocno, że ta odbiła się kilka metrów w górę. Kibice w Miami nie wygwizdali jej, a wręcz przeciwnie – nagrodzili brawami, próbując dodać jej otuchy. Ale Linette była niewzruszona.
Drugi set: Gauff walczy, ale Linette nie oddaje kontroli
Początek drugiego seta znów był fatalny dla Gauff – rozpoczęła go kolejnym podwójnym błędem, swoim ósmym w meczu. Jednak mimo to Amerykanka jakimś cudem przełamała Linette i objęła prowadzenie 2:0.