CELEBRITY
Olbrzymie obawy o Świątek przed Paryżem. Są pierwsze znaki. Nie ma złudzeń

Iga Świątek na korty imienia Rolanda Garrosa w tym roku przyjeżdżała w poszukiwaniu swojej wysokiej dyspozycji, a nie jak to bywało w latach ubiegłych, jako murowana faworytka do wygranej turnieju. Pierwsze dwa mecze pokazały, że być może w odpowiednim momencie udało się odnaleźć formę. – Cieszę się z tego, co pokazuje Iga w Paryżu. Dzisiaj taki tryb Igi paryski – ocenił po meczu z Emmą Raducanu Dawid Celt na antenie Eurosportu.
Iga Świątek w 2025 roku nie prezentuje tej formy, do której zdążyła nas przyzwyczaić w ostatnich latach. Polka pierwszy raz od kilku sezonów do turnieju Roland Garros podchodziła bez wygranego turnieju na swoim koncie. Co więcej, nie grała nawet w jednym indywidualnym finale, co również było nowością. W związku z tym presja na Polce oraz jej trenerze Wimie Fissecie jest bardzo duża.
Dodatkowo nasza gwiazda przed samym Paryżem przeżyła potężne rozczarowanie. Do Rzymu na turniej WTA 1000 leciała bowiem jako obrończyni tytułu zdobytego przed rokiem, a tegoroczna rywalizacja zakończyła się już na trzeciej rundzie i bolesnej porażce z Danielle Collins. W związku z tym do Francji Świątek mogła “polecieć” wyjątkowo wcześnie.
Celt pod wrażeniem Świątek. Jaśniej się nie dało
Trzeba było mieć więc nadzieję, że Polka dzięki spokojnemu treningowi na paryskich kortach będzie w stanie poprawić swoją dyspozycję, bo losowanie zdecydowanie nie sprzyjało. Pierwsze dwa mecze dają nadzieję, że faktycznie wszystko wraca do normy. Na inaugurację raszynianka pokonała Rebeccę Sramkovą a w drugiej rundzie nie dała szans Emmie Raducanu.
Nie może dziwić, że optymizm rośnie i zdaje się, że Dawid Celt również widzi sporo pozytywów. – Cieszę się z tego, co pokazuje Iga w Paryżu. Dzisiaj taki tryb Igi paryski. Grała w swoim starym, dobrym stylu. Narzuciła tempo od pierwszej do ostatniej piłki. Dominowała, widać też to doskonale po liczbach winnerów – ocenił kapitan reprezentacji Polski na antenie Eurosportu po wygranej z Raducanu.
To ona była tą tenisistką, która kreowała grę i podobało mi się też to, że były takie nieśmiałe momenty, w których Raducanu próbowała się jej postawić. W pierwszych dwóch, trzech gemach zobaczyliśmy kilka długich wymian i cieszy mnie, że Iga ciężko pracowała. Nie było strzelania, pośpiechu, nerwowych ruchów. Trzeba było pograć 10, 12 razy w wymianie, robiła to – dodał mąż Agnieszki Radwańskiej. W trzeciej rundzie na Świątek czeka z pozoru łatwe spotkanie, bo rywalką będzie 60. tenisistka świata, a więc Jaqueline Cristian. Ich spotkanie odbędzie się w piątek 30 maja.