CELEBRITY
Oto co rywalki zrobiły trenerowi Polek w półfinale LN. Miał dość

To, co wydarzyło się w sobotni wieczór w Atlas Arenie, przejdzie do historii jako kolejna bolesna lekcja dla reprezentacji Polski. Choć początek meczu z Włoszkami dawał powody do nadziei, to ostatecznie rzeczywistość okazała się bezlitosna. Biało-Czerwone przegrały wyraźnie 0:3 i po raz kolejny zatrzymały się na półfinale Ligi Narodów.
Od pierwszych akcji można było poczuć atmosferę wielkiego święta – trybuny pękały w szwach, a kibice wspierali drużynę z całych sił. Gdy w pierwszym secie Polki wyszły na prowadzenie 4:0, a Martyna Czyrniańska i Agnieszka Korneluk prezentowały się z bardzo dobrej strony, wydawało się, że mogą sprawić niespodziankę i zatrzymać mistrzynie olimpijskie z Paryża. Niestety, były to tylko miłe złudzenia.
Włoszki bardzo szybko wróciły do gry i objęły kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Choć w pewnym momencie piłka po jednym z ich ataków trafiła prosto w trenera Stefano Lavariniego, który nawet się nie poruszył, to z minuty na minutę jego spokój ulatywał. Gdy jego drużyna zaczęła tracić punkty i nie potrafiła przełamać włoskiej dominacji, emocje zaczęły brać górę – rozkładanie rąk, nerwowe gesty, podwójne zmiany, które nic nie wnosiły. Polska przegrała pierwszego seta aż 18:25, a na trybunach zapanowała konsternacja.
Druga partia również nie przyniosła przełomu. Choć kibice nie ustawali w dopingu i skandowali „W górę serca, Polka wygra mecz”, to Włoszki narzuciły takie tempo, że trudno było mieć jakiekolwiek złudzenia. Próba wprowadzenia Pauliny Damaske – bohaterki ćwierćfinału z Chinami – miała rozruszać zespół, ale nawet jej energia nie była w stanie przełamać impasu. Została odesłana na ławkę przy stanie 14:20.
W trzecim secie dominacja Włoszek nie ustała ani na moment. Ich trener, doświadczony Julio Velasco, konsekwentnie wspierał swoje zawodniczki, przekazując im wskazówki przy każdej możliwej okazji. Po stronie Polek panował natomiast chaos i brak pomysłu – Lavarini niemal cały czas pochylony nad statystykami, próbował znaleźć jakiekolwiek wyjście z trudnej sytuacji, ale jego drużyna była już bezsilna.
Po ostatniej piłce zapadła cisza. W przeciwieństwie do niezapomnianych chwil z 24 września 2023 roku, gdy po zwycięstwie nad Włoszkami Polki fetowały awans na igrzyska olimpijskie, tym razem nie było żadnych powodów do radości. Krótkie „Dziękujemy, dziękujemy” z trybun brzmiało jak gest solidarności, ale też rozczarowania. Zawodniczki podeszły do kibiców, by podziękować za wsparcie, a Lavarini ponownie zatopił się w liczbach.
To była powtórka z ubiegłorocznego półfinału, który również zakończył się porażką 0:3. Wówczas udało się wywalczyć trzecie miejsce i teraz przed Polkami stoi identyczne wyzwanie – w niedzielnym meczu o brąz zagrają z przegranym drugiego półfinału: Brazylią lub Japonią. Czy uda się zakończyć turniej z medalem? Odpowiedź już niebawem.