CELEBRITY
Polak się nie certolił. O tych słowach będzie głośno. “Takie g***o kładą”

Marcin Krukowski po nieudanych eliminacjach rzutu oszczepem na mistrzostwach świata w Tokio nie krył rozgoryczenia. Winą za słabszy występ obarczył stan tartanowej nawierzchni na Stadionie Olimpijskim, która – jego zdaniem – uniemożliwia zawodnikom skuteczną rywalizację.
— Nagle musisz się zmienić, bo zmieniło się podłoże, na którym rzucasz. To nie jest normalne — mówił przed kamerami TVP Sport wyraźnie zdenerwowany. Na dowód swoich słów pokazał zdjęcie rozbiegu, na którym widać było mocno poszarpany tartan.
Jak poinformował dziennikarz TVP Sport Michał Chmielewski, nawierzchnia stadionu została wymieniona po igrzyskach w 2021 roku. Mimo to jej stan podczas obecnych mistrzostw pozostawiał wiele do życzenia.
— Na rozbiegu to, co zawsze… Co mam powiedzieć? Takie g***o kładą wszędzie. Dopóki tego nie zmienią, mogę próbować dostosować technikę, ale to nie jest proste — grzmiał Krukowski. Polak uzyskał w eliminacjach 80,29 m, co dało mu dopiero 21. lokatę. Do finału awansowało dwunastu najlepszych zawodników, w tym Dawid Wegner, który z wynikiem 85,67 m uplasował się na czwartej pozycji.
Krukowski otwarcie przyznał, że przyczyn swoich kłopotów szuka w nowej technologii wykonania tartanu: — Trenujesz dwadzieścia pięć lat, żeby udoskonalać technikę, robić coś coraz lepiej. I nagle musisz się dostosowywać, bo zmienia się podłoże. To jest absurdalne.
Zdaniem rekordzisty Polski problem nie ogranicza się jedynie do Tokio. — Ta nawierzchnia regularnie sprawia kłopoty na wszystkich stadionach, gdzie została położona po 2021 roku. Nie wiem, co z tym zrobić. Dziś wymęczyłem 80 metrów. Trzeba jednak walczyć dalej, bo w przyszłym roku czekają nas mistrzostwa Europy — zaznaczył 33-latek.
Polski oszczepnik w 2021 roku uzyskał 89,55 m, co czyniło go jednym z kandydatów do olimpijskiego medalu w Tokio. Jednak to właśnie tam po raz pierwszy wprowadzono nową nawierzchnię od firmy Mondo. Tartan sprzyjał biegaczom i umożliwiał bicie rekordów, ale był koszmarem dla cięższych zawodników, zwłaszcza oszczepników. Podłoże szybko ulegało zniszczeniu, a sportowcy mieli problem z utrzymaniem stabilności. Wielu z nich musiało pogodzić się ze spadkiem wyników lub całkowicie zmienić technikę rzutu.