Connect with us

CELEBRITY

Sąd właśnie zatwierdził sprawę dotyczącą testu DNA Igi Świątek z jej ojcem.

Published

on

Warszawa, początek września. Wysokie gmachy sądów lśniły w jesiennym słońcu, a na schodach przed wejściem tłoczyły się kamery, mikrofony i dziennikarze. Atmosfera przypominała raczej premierę kinowego hitu niż rozprawę sądową. Jednak to nie była zwykła sprawa — to była sprawa Igi Świątek, numer jeden światowego tenisa, dumy narodowej Polski, której życie prywatne miało właśnie zostać rozebrane na czynniki pierwsze na oczach całego kraju.

Plotki krążyły od miesięcy. Szeptano o tajemnicy ukrywanej od lat, o pytaniach, które nigdy wcześniej nie odważyły się przebić do opinii publicznej. Teraz, nagle i nieoczekiwanie, sprawa trafiła na salę sądową: test DNA między Igą Świątek a jej ojcem, Tomaszem Świątkiem.

Nikt nie wiedział, jak dokładnie do tego doszło. Niektórzy sugerowali, że konflikt rodzinny wymknął się spod kontroli, inni twierdzili, że stały za tym pieniądze i spadki, a jeszcze inni — że sama Iga zapragnęła poznać prawdę, której bała się przez całe życie. Faktem było jedno: sąd właśnie przyjął sprawę i dał jej zielone światło.

Tłum przed sądem

Przed wejściem widać było transparenty fanów. Jedni trzymali napisy: „Iga, jesteśmy z Tobą”, inni z kolei wyrażali współczucie dla ojca, który od lat towarzyszył jej w karierze. Reporterzy ścigali się o każdy kadr — twarze znużone oczekiwaniem, ale oczy roziskrzone obietnicą sensacji.

Kiedy czarna limuzyna zatrzymała się przed schodami, kamery natychmiast wystrzeliły fleszami. Iga wysiadła w ciemnym garniturze, prostym, ale eleganckim. Jej twarz była napięta, lecz spokojna. Przy niej szła prawniczka, znana ze spraw o wysokim profilu, kobieta o zimnym spojrzeniu i nienagannej reputacji.

Kilka minut później pojawił się Tomasz Świątek. Wyglądał na zmęczonego, przygarbionego, jakby niósł na barkach ciężar nie do udźwignięcia. Jego obrońca, mężczyzna w średnim wieku, trzymał teczkę tak mocno, że białe kostki dłoni kontrastowały z ciemnym materiałem.

Sala rozpraw

Wewnątrz panowała cisza podszyta napięciem. Drewniane ławy pełne były dziennikarzy, a miejsca dla publiczności zapełnili ciekawscy i osoby z branży sportowej. Atmosfera była gęsta jak przed finałem Wielkiego Szlema.

Sędzia, kobieta o ostrych rysach twarzy i spokojnym głosie, weszła na salę punktualnie. Jej obecność sprawiła, że szmer natychmiast ucichł.

– Otwieram rozprawę w sprawie Świątek kontra Świątek – oznajmiła, stukając młotkiem. – Dotyczy ona wniosku o przeprowadzenie i zatwierdzenie testu DNA, mającego potwierdzić lub zaprzeczyć więzi biologicznej między powódką Igą Świątek a pozwanym Tomaszem Świątkiem.

Te słowa przeszły przez salę niczym zimny powiew. Nikt nie miał już wątpliwości, że oto rozpoczyna się dramat rodzinny, który wstrząśnie nie tylko sportem, ale całym krajem.

Pierwsze argumenty

Prawniczka Igi wstała jako pierwsza.

– Wysoki sądzie, moja klientka pragnie jedynie poznać prawdę. Nie chodzi tu o kwestie finansowe, ani medialne. To sprawa głęboko osobista, a jedynym narzędziem, które może rozwiać wszelkie wątpliwości, jest test DNA.

Obrońca Tomasza odpowiedział chłodnym tonem:

– Wysoki sądzie, mój klient odrzuca insynuacje, jakoby więź między nim a córką była kwestionowana. Przez całe życie opiekował się Igą, wspierał ją w karierze, poświęcał własne marzenia dla niej. Twierdzenie, że potrzebny jest test DNA, jest ciosem w jego dobre imię.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKwow24