CELEBRITY
Skandaliczne słowa o Sabalence na antenie Eurosportu. “Wiktorowski aż zamilkł”

W trakcie transmisji na żywo z półfinału Roland Garros doszło do sytuacji, która błyskawicznie obiegła media społecznościowe i wywołała falę komentarzy wśród fanów tenisa. W studiu Eurosportu padły słowa, które wielu uznało za skandaliczne — i jak relacjonują świadkowie, komentator Piotr Wiktorowski zareagował wymownym milczeniem.
Do kontrowersji doszło, gdy eksperci omawiali styl gry Aryny Sabalenki po jej zwycięstwie nad Jeleną Ostapenko. Jeden z zaproszonych gości, były tenisista i obecny analityk stacji, Marek R., pozwolił sobie na wyjątkowo niefortunny komentarz:
— Sabalenka gra siłowo, jakby nie do końca rozumiała, co robi na korcie. To nie jest tenis, to jest młócka. Ja rozumiem emocje, ale to przypomina bardziej boks niż elegancki sport, jakim powinien być tenis — stwierdził z przekąsem.
Wiktorowski, znany z wyważonych opinii, zamilkł na kilka sekund, po czym jedynie przerzucił wzrok na współprowadzących. Realizator natychmiast zmienił temat, przechodząc do analizy drugiego półfinału.
Widzowie zareagowali natychmiastowo — na platformie X (dawniej Twitter) pojawiły się setki komentarzy potępiających słowa eksperta. Fani Sabalenki przypomnieli jej imponujące osiągnięcia i fakt, że jej styl gry jest jednym z najbardziej efektywnych w kobiecym tourze.
— Komentarz Marka R. był nie tylko nieprofesjonalny, ale też głęboko seksistowski. Gdyby podobnie grał mężczyzna, nazwano by go “dominującym” albo “potężnym”. Sabalenka zasługuje na szacunek, nie kpiny — napisała jedna z internautek.
Eurosport wydał krótkie oświadczenie:
„Wypowiedź gościa programu nie odzwierciedla stanowiska redakcji Eurosportu. Szanujemy wszystkich zawodników i zawodniczki. Sytuacja zostanie wewnętrznie przeanalizowana”.
Sam Marek R. jak dotąd nie odniósł się publicznie do sprawy, choć — jak donoszą nieoficjalne źródła — może zostać czasowo odsunięty od występów w studiu.
Tymczasem Sabalenka, zapytana o incydent po meczu, odpowiedziała z uśmiechem:
— Może mój tenis nie jest „elegancki”, ale działa. A to się chyba liczy, prawda?