CELEBRITY
Smutek Swiatek, radość Wiktorowskiego. Będzie polski akcent w półfinale US Open

Iga Świątek, prowadzona przez Wima Fissette’a, kontra Naomi Osaka, przygotowywana przez Tomasza Wiktorowskiego: na taki półfinał US Open czekali polscy kibice. I nie tylko polscy. Już po pierwszym środowym ćwierćfinale było wiadomo, że do niego nie dojdzie, Polka przegrała z Amandą Anisimovą. Osaka zaś znów spisała się na medal, choć długo nie mogła dobrać się do serwisu Karoliny Muchovej. Pomogły w tym problemy zdrowotne Czeszki. Japonka wygrała 6:4, 7:6 (3), o finał zagra właśnie z Anisimovą.
Czechy były jedynym krajem, który w kobiecej rywalizacji singlowej miał aż trzy swoje przedstawicielki na poziomie ćwierćfinałów US Open. A jednocześnie żadna z nich nie była w swoim starciu faworytką, mało tego: każda z nich miała już w tym roku ogromne problemy zdrowotne. Barbora Krejcikova nie wytrzymała trudów tego turnieju, w starciu z Jessicą Pegulą była cieniem samej siebie z poprzednich meczów. Marketa Vondrousova nawet nie wyszła na kort do starcia z Aryną Sabalenką – wykluczył ją uraz kolana, którego doznała podczas rozruchu.
Została więc Karolina Muchova, która co roku walczy ze swoim zdrowiem, głównie z kontuzjowanymi nadgarstkami. Jak jest z nimi lepiej, od razu znajduje się wśród najlepszych na świecie. A US Open upodobała sobie szczególnie – dwa lata temu i rok temu grała tu w półfinale. Teraz mogła ustrzelić hat-tricka, wystarczyło “tylko” pokonać znakomitą w ostatnich tygodniach Naomi Osakę. Wątpliwości? Dyspozycja zdrowotna i kondycja po… czterech trzysetowych starciach.
Japonka spędziła dużo mniej czasu na kortach Flushing Meadows, chciała się zrewanżować Czeszce za zeszłoroczną porażkę na tych obiektach. Dokonała już tego co prawda w Australii, ale tu, w jej Nowym Jorku, smakowałoby to dużo lepiej. I chyba ostatecznie potwierdziło powrót do czołówki, półfinał gwarantował Japonce awans na co najmniej 14. miejsce na świecie. O jeden punkt przed Muchovą.
US Open. Naomi Osaka kontra Karolina Muchova. Piękny spektakl na Arthur Ashe Stadium
Kamery dość długo nie pokazywały Tomasza Wiktorowskiego, trenera, z którym Japonka zaczęła osiągać znakomite wyniki. Rok temu też był tu w ćwierćfinale US Open – porażka z Jessicą Pegulą zakończyła jego pracę ze Świątek. A teraz wrócił znów z marzeniami, by wprowadzić swoją podopieczną na szczyt.