CELEBRITY
Stała się asem w rękawie Stefano Lavariniego! Poszła w ślady siostry i ma wielki talent

Paulina Damaske zakończyła klubowy sezon w wielkim stylu — aż osiem razy była wybierana MVP meczu i została najczęściej nagradzaną zawodniczką TAURON Ligi. Mimo to 23-letnia przyjmująca podkreśla, że indywidualne wyróżnienia schodzą na dalszy plan, gdy walczy o miejsce w reprezentacji, gdzie rywalizuje z siatkarkami światowego formatu. Pokazuje jednak, że potrafi wykorzystać każdą szansę — w ćwierćfinale Ligi Narodów była jedną z bohaterek Biało-Czerwonych.
“Nie chciałam być jak siostra… Ale nie dało się tego uniknąć”
Pierwszy raz trafiła na siatkarski trening jeszcze w podstawówce, choć z początku mocno się przed tym wzbraniała. Nie chciała iść śladami starszej o pięć lat siostry Magdaleny, która również grała na pozycji przyjmującej i sięgnęła po mistrzostwo Europy kadetek w 2013 roku. – Broniłam się przed tym, żeby nie być taka jak ona, ale tyle nagród przynosiła do domu, że w końcu i na mnie zrobiło to wrażenie – wspomina Damaske. – Na pierwszy trening trafiłam do starszych dziewczyn. Bałam się, gdy we mnie atakowały, bo jeszcze niewiele potrafiłam. Ale kochałam rywalizację, to mnie trzymało przy siatkówce.
Podobnie jak siostra, wybrała Szkołę Mistrzostwa Sportowego, choć nie w Sosnowcu, lecz w Szczyrku. Tam przyszedł pierwszy poważny kryzys – z dala od rodzinnego domu nad morzem, daleko od bliskich. – Cieszę się, że dałam radę. Myślę, że i tak trafiłabym do reprezentacji, tylko może zajęłoby to więcej czasu. Zawsze wierzyłam w swoje możliwości i dążyłam do spełnienia marzeń – mówi dziś.
Reprezentacja: trudne wejście, szybka adaptacja
W kadrze zadebiutowała już rok temu, w meczu Ligi Narodów przeciwko Francji. Jednak dopiero w tym sezonie na dobre zadomowiła się w drużynie narodowej. Nie zagrała tylko w pierwszym turnieju w Pekinie — wtedy powołanie dostała Olivia Różański. Od turnieju w Belgradzie Damaske była już jednak regularnie obecna w składzie, pełniąc rolę zmienniczki dla Julity Piaseckiej i wnosząc do zespołu lepsze przyjęcie oraz mocną ofensywę.
Trener Stefano Lavarini stara się jednak delikatnie tonować jej żywiołowy styl. – Musiał mnie uczulać, żebym spokojniej poruszała się po boisku, szczególnie w strefie odbioru zagrywki – opowiada Paulina.
Bohaterka ćwierćfinału. “Wiedziałam, że skończę tę akcję”
Wejście Damaske z kwadratu rezerwowych w meczu ćwierćfinałowym Ligi Narodów przeciwko Chinom było momentem przełomowym. Polki zwyciężyły 3:2, a ona zdobyła ostatni, decydujący punkt. – Emocje były tak ogromne, że nie wiedziałam, czy zasnę tej nocy. To pierwszy turniej, który gram przy pełnych trybunach. Dziewczyny mi bardzo pomagały, mówiły, że dam radę. To budowało pewność siebie – przyznała po meczu.
Przy piłce meczowej trener Lavarini poprosił o czas, by przypomnieć zawodniczkom o cierpliwości. – Mówił, że jeśli nie skończymy akcji od razu, musimy wykorzystać drugą szansę – relacjonuje Damaske. I tak się stało. Jej pierwszy atak Chinki obroniły, ale już druga próba zakończyła mecz.