CELEBRITY
Świat zobaczył, jak Świątek “traktuje” rywalki. “Nie mogę oddychać”

W poniedziałek zwycięstwo bez gry po walkowerze rywalki, w piątek awans po kreczu przeciwniczki – niewiele brakowało, by właśnie tak wyglądała droga Igi Świątek w tegorocznym turnieju WTA 1000 w Cincinnati. Tymczasem w skrajnie trudnych, dusznych warunkach w USA można było wyraźnie zobaczyć, w jak znakomitej dyspozycji fizycznej znajduje się Polka – szczególnie na tle swoich rywalek. Świątek zameldowała się już w półfinale, w którym zmierzy się z Jeleną Rybakiną.
Przypomnijmy, że miesiąc temu, podczas meczu czwartej rundy Wimbledonu, Clara Tauson krzyczała w trakcie starcia z Polką: „Ku**a, nie mogę oddychać”. Duński dziennik Ekstra Bladet opisywał wtedy, że mimo ogromnych problemów zdrowotnych Dunka dokończyła spotkanie. Podobnie w Cincinnati – Anna Kalinska, choć zmagała się z kontuzją, walczyła do końca, starając się przeciwstawić faworytce. Takie sytuacje, powtarzające się w meczach Świątek, pokazują jednak, że wiele przeciwniczek nie wytrzymuje fizycznego tempa, jakie narzuca liderka polskiego tenisa.
Po 45 minutach ćwierćfinału z Kalinską Iga zmieniła jedynie przepoconą koszulkę i czapkę, po czym natychmiast była gotowa grać dalej. Prowadziła wówczas 6:3, a Rosjanka udała się na dłuższą przerwę medyczną. Pierwsze wątpliwości co do tego, czy Kalinska dokończy mecz, pojawiły się już po kwadransie gry, gdy przy stanie 2:1 dla Świątek poprosiła o interwencję fizjoterapeutki. Z lodem na karku, zabandażowaną łydką i po dawce środków przeciwbólowych wróciła jednak na kort. Tymczasem Polka, mimo upału sięgającego 30 stopni i wilgotności powyżej 70 proc., poruszała się energicznie, jakby warunki nie robiły na niej większego wrażenia.
Rosjanka jeszcze dzień wcześniej publicznie skarżyła się na harmonogram gier, twierdząc, że nie miała czasu na regenerację po spotkaniu z Jekateriną Aleksandrową, które zakończyło się po północy. Świątek faktycznie skończyła swój mecz poprzedniej rundy około 12 godzin wcześniej, ale i tak Kalinska miała ponad dobę odpoczynku – co w tourze WTA wcale nie jest rzadkością.
W trakcie meczu Rosjanka wielokrotnie sygnalizowała ból łydki, lecz nie zrezygnowała z gry. Obroniła nawet cztery piłki meczowe przy stanie 3:6, 4:5, imponując walecznością. Jednak Świątek zachowała pełen spokój, serwując na zwycięstwo do 15 i wykorzystując piątego meczbola.