Connect with us

CELEBRITY

Świątek chciała wyprosić fotografa. Pegula to wykorzystała

Published

on

Jessica Pegula znowu lepsza od Igi Świątek. Polka przegrała finał w Bad Homburgu

– Musiałam tylko wyjść i zapanować nad emocjami – powiedziała Jessica Pegula po jednej ze swoich wcześniejszych wygranych z Igą Świątek. I w finale turnieju WTA 500 w Bad Homburgu zrobiła dokładnie to samo. Na niemieckiej trawie zagrała sprytnie, spokojnie i precyzyjnie, a Iga – choć walczyła z całych sił – przegrała 4:6, 5:7. W tym starciu siła gry Polki nie wystarczyła, bo kluczowa okazała się mentalna siła Amerykanki.

Historyczny finał Świątek na trawie. I niełatwa lekcja

Dla Igi Świątek był to pierwszy w karierze finał turnieju WTA rozgrywany na trawie i jednocześnie pierwszy finał od triumfu w Roland Garros w czerwcu 2024 roku. Od tamtej pory Jessica Pegula zdołała dojść aż do ośmiu finałów, z czego cztery wygrała. To imponujące statystyki, których niewielu się spodziewało. Podobnie jak mało kto przewidywał, że to właśnie Amerykanka wygra finał w Bad Homburgu. Kursy bukmacherskie wyraźnie faworyzowały Igę – triumf Peguli wyceniano niemal trzykrotnie wyżej.

Ale kort szybko zweryfikował te przewidywania. Pegula nie jest uznawana za specjalistkę od gry na trawie, lecz umie jak mało kto trzymać nerwy na wodzy i psuć szyki przeciwniczkom. Pokazała to już nie raz, m.in. w ćwierćfinale US Open 2024, kiedy pokonała Świątek 6:2, 6:4 i zmusiła ją do popełnienia aż 41 niewymuszonych błędów przy zaledwie 12 winnerach.

Znów wróciły demony Świątek. Spokój Peguli przyniósł efekt

W finale w Bad Homburgu Świątek rozpoczęła obiecująco. Do stanu 3:3 to ona była bliżej przełamania rywalki – miała nawet breakpointa na 3:1. Ale im dłużej trwał mecz, tym wyraźniej było widać przewagę mentalną Peguli. Amerykanka coraz częściej stosowała slajsy, które skutecznie wybijały Igę z rytmu. W kluczowym siódmym gemie Świątek straciła podanie po serii nieudanych zagrań – frustracja była aż nadto widoczna. Rzuciła przekleństwem po błędzie, chwilę później przegrała wymianę na trzeciego breakpointa i przegrała partię 4:6.

Statystyki po pierwszym secie mówiły same za siebie: Świątek miała aż 19 niewymuszonych błędów i tylko 10 winnerów. Pegula – odwrotnie: grała bezpiecznie, bez szaleństw, ale skutecznie – i objęła prowadzenie w finale.

Ślizgi, błędy i frustracja. Drugi set bez przełamania… aż do końcówki

Druga odsłona zaczęła się od znanej już walki stylów – agresywnej, szukającej szybkich rozwiązań Świątek i cierpliwej, analitycznej Peguli. Iga znów zaczęła dobrze, ale w pewnym momencie – przy stanie 2:2 – po raz drugi w meczu upadła, ślizgając się na trawiastym korcie. Problemy z pozycją do forhendu, niskie piłki posyłane przez rywalkę, a także techniczne trudności sprawiały, że Polka wyglądała momentami niepewnie i nerwowo.

Mimo to, Świątek nie odpuszczała. Przy stanie 3:3 wyszła z trudnego 0:30, zdobyła cztery kolejne punkty i objęła prowadzenie. Dociągnęła drugiego seta do stanu 5:4, sprawdzając, jak Pegula poradzi sobie pod presją. Ta jednak utrzymała podanie do zera i wyrównała na 5:5. W tym gemie doszło do incydentu z udziałem fotografa, którego Iga chciała usunąć z kortu – rozproszenie nie pomogło.

Chwilę później Pegula doczekała się pierwszego breakpointa w drugim secie i wykorzystała go kapitalnym forhendem po crossie. Nie wypuściła przewagi – wygrała własny serwis do 30, a mecz zakończył się błędem Świątek, która posłała piłkę w siatkę. Wynik: 6:4, 7:5 dla Amerykanki.

Przegrana boli, ale to wciąż dobry prognostyk przed Wimbledonem

Dla Igi był to już 27. finał w zawodowej karierze – wygrała ich 22. Ale ten, wyjątkowy bo trawiasty, zakończył się porażką. Przypomnijmy: Świątek wygrała juniorski Wimbledon w 2018 roku, lecz w seniorskiej wersji turnieju nigdy nie doszła dalej niż do ćwierćfinału. To jej najsłabszy z czterech turniejów wielkoszlemowych. W tym roku do Wimbledonu podchodzi po czterech rozegranych meczach w Bad Homburgu, co z pewnością pomoże jej w adaptacji do trudnej nawierzchni.

Choć po finale trudno było szukać powodów do uśmiechu – Iga nie kryła emocji, przeklinała i mówiła „nie mam pomysłu” – to sam fakt powrotu do finału po ponad roku trzeba ocenić na plus. W poniedziałek dzień przerwy, a we wtorek Polka zacznie Wimbledon meczem z Poliną Kudermietową.

Tytułu w Bad Homburgu nie zdobyła, ale zyskała coś równie ważnego – meczowy rytm, pewność siebie na trawie i świadomość, że do sukcesów na tej nawierzchni trzeba cierpliwości. Nawet jeśli czasem trzeba się w tym procesie poślizgnąć.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 UKwow24