CELEBRITY
Szalona wiadomość w sprawie Roberta Lewandowskiego. Brzmi jak bajka, a to prawda. Oficjalny hit

Robert Lewandowski znów zagrał taki mecz, po którym jeśli ktoś patrzy w metrykę Polaka, to jedynie po to, by następnie nie móc wyjść z podziwu. 36-letni Polak prezentuje fantastyczną formę strzelecką, czego dowód mieliśmy w środowy wieczór w pierwszym ćwierćfinale Ligi Mistrzów Barcelony z Borussią Dortmund. Dwa z czterech goli (4:0) autorstwa Polaka sprawiły, że gwiazdor “Dumy Katalonii” przeszedł do historii Champions League. Od wczoraj “Lewy” nie ma sobie równych.
Rewanż odbędzie się już w najbliższy wtorek na Signal Iduna Park w Dortmundzie, ale wydaje się, że piłkarze Borussii wyjdą na plac gry tylko po to, by godnie pożegnać się z fazą ćwierćfinałową Ligi Mistrzów.
Niemożliwa skuteczność Roberta Lewandowskiego. Polak numerem 1
W pierwszym starciu FC Barcelona, na czele z Robertem Lewandowskim, okazała się być okrutnym katem dla klubu, z którym polski supersnajper notował kapitalne wyniki i gdzie wypłynął na szerokie wody. Zespół pod wodzą Hansiego Flicka gra coraz bardziej totalny futbol, a eksperci rozpływają się nad tym, jak współpracuje wielkie trio Raphinha, Lamine Yamal i właśnie “Lewy”.
Ta trójka piłkarzy znów błyszczała na Estadi Olimpic Lluis Companys, serwując kibicom momentami futbol najwyższych lotów. Gości z Niemiec w 25. minucie nadgryzł Raphinha, a tuż po zmianie stron mieliśmy koncert Lewandowskiego. Polak wykończył wspaniałą akcję, którą rozpoczął Yamal cudownym, mięciutkim podaniem, a następnie idealnym zagraniem Brazylijczyka wzdłuż linii bramkowej, gdzie na drugim słupku już czyhał Polak i z niełatwej pozycji znakomicie sfinalizował akcję.
Borussia już była mocno naruszona, a “ugotował” ją drugi gol kapitana reprezentacji Polski, strzelony w 66. minucie. Ekstremalnie poprzeczkę przed rewanżem podniósł jeszcze Yamal. Borussia próbowała zniwelować straty, miała swoje okazje, ale żadnej nie wykorzystała. W efekcie została rozbita i w kontekście rewanżu jej szanse pozostały jedynie iluzoryczne.
Wróćmy do Lewandowskiego, który po takim meczu znów ze wszystkich stron jest komplementowany. Najgroźniejszym kontrkandydatem był pewnie Raphinha, ale to nasz as został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem meczu, otrzymując statuetkę dla MVP. Wkrótce po meczu okazało się, że Polak dokonał jeszcze innego, nigdy wcześniej w erze Ligi Mistrzów niespotykanego wyczynu.