CELEBRITY
Takiego pytania się nie spodziewał! Dziewczynka skradła show Nawrockiemu

Takiego pytania się nie spodziewał! Dziewczynka skradła show Nawrockiemu w sposób, który zaskoczył nie tylko jego, ale też całą widownię i organizatorów wydarzenia. Ale zacznijmy od początku.
Wojciech Nawrocki, znany dziennikarz i prezenter telewizyjny, był przyzwyczajony do wystąpień publicznych. Prowadził gale, konferencje, wydarzenia charytatywne i panele dyskusyjne. Jego głos był rozpoznawalny w całej Polsce, a sposób bycia — pewny siebie, z nutą ironii — zapewniał mu sympatię widzów i szacunek uczestników. Tym razem miał poprowadzić ogólnopolski finał konkursu dla dzieci „Mały Geniusz”, który odbywał się w warszawskim Centrum Nauki Kopernik.
Sala była pełna. Rodzice, nauczyciele, dziennikarze i zaproszeni goście czekali na moment, kiedy finaliści wyjdą na scenę. Były to dzieci z różnych stron Polski — bystre, odważne, zaskakujące swoimi pasjami i wiedzą. Wśród nich była także ona — ośmioletnia Zosia Glinka z Poznania. Mała dziewczynka z rudymi warkoczami, błyszczącymi oczami i uśmiechem, który rozbrajał nawet najbardziej sztywnych dorosłych.
Nawrocki rozpoczął galę zgodnie z planem. Parę żartów, krótka anegdota o swoim dzieciństwie (niezbyt udanym, jak podkreślił z teatralnym westchnieniem), kilka słów o znaczeniu edukacji i roli dzieci w budowaniu przyszłości kraju. Widzowie słuchali z zainteresowaniem, nagradzając jego wypowiedzi umiarkowanym śmiechem i brawami.
Potem zaczęła się właściwa część — rozmowy z dziećmi. Każdy z finalistów miał swoją chwilę na scenie. Odpowiadali na pytania, opowiadali o swoich pasjach, prezentowali projekty. Były roboty, modele planet, przenośne laboratoria, a nawet aplikacja mobilna do nauki tabliczki mnożenia, stworzona przez dziewięciolatka z Olsztyna.
W końcu przyszła kolej na Zosię. Wysunęła się spokojnie zza kulis, w sukience w gwiazdki i z książką w ręku. Nawrocki, uśmiechając się uprzejmie, zaprosił ją do mikrofonu.
— Zosiu, jak się czujesz? — zapytał.
— Dobrze, ale trochę się boję — odpowiedziała szczerze.
— Nie ma się czego bać. Publiczność cię uwielbia już od samego wejścia — powiedział Nawrocki, zdobywając aplauz.
Zosia uśmiechnęła się niepewnie, ale zaraz się ośmieliła. Zaczęła opowiadać o swoim projekcie — zestawie opowiadań dla dzieci, które sama napisała i zilustrowała. Historie dotyczyły zwierząt z różnych krajów i zawierały przesłania o przyjaźni, odwadze i tolerancji. Nawrocki był pod wrażeniem, choć próbował to ukryć pod maską profesjonalizmu.