CELEBRITY
Tę fotografię wykonano zaraz po katastrofie w Smoleńsku. Jak Wy to widzicie, co ci dwaj panowie sobie myślą❓

czenia, które zapanowało po katastrofie smoleńskiej. Kim są? Co wtedy myśleli? Czy byli świadkami wydarzeń, o których milczy oficjalna narracja?
To jedno zdjęcie zrobione 10 kwietnia 2010 roku około godziny 11:30, czyli niecałą godzinę po tragicznej katastrofie prezydenckiego Tu-154M w Smoleńsku, do dziś owiane jest tajemnicą. Opublikowane po raz pierwszy w 2014 roku przez anonimowego blogera, zdjęcie krążyło po forach internetowych, wywołując burzliwe dyskusje i teorie spiskowe.
DWÓCH MĘŻCZYZN NA SKRAJU HISTORII
Widzimy dwóch mężczyzn – jeden z nich w długim, ciemnym płaszczu, drugi w wojskowej kurtce. Ich twarze są tylko częściowo widoczne, ale wyraźnie można dostrzec napięcie w postawie i skupienie w oczach. Stoją niedaleko wraku, który jeszcze dymi. Obok nich – porozrzucane szczątki maszyny, fragmenty bagaży, jakieś dokumenty.
Zdjęcie nie zawiera opisu. Nie wiadomo, kto je zrobił. Nie wiadomo, kim są ci ludzie. Ale właśnie ta niewiedza sprawia, że fotografia działa na wyobraźnię.
ZAPIS EMOCJI CZY CZYTAJĄCYCH ZBRODNIĘ?
Internauci przez lata próbowali rozwikłać zagadkę. Jedni twierdzą, że to rosyjscy żołnierze, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce katastrofy. Inni są przekonani, że to pracownicy służb specjalnych – być może nawet oficerowie FSB – którzy kontrolowali teren, zanim dopuszczono tam polskie służby.
Jeszcze inni sugerują, że to… Polacy. Że być może zdjęcie uchwyciło moment, w którym ktoś z polskiej delegacji – być może członek BOR-u, być może pracownik MSZ – zobaczył, co się naprawdę wydarzyło. Ich wzrok, jak twierdzą niektórzy, zdradza przerażenie, ale i świadomość – jakby już wiedzieli, że to nie była zwykła katastrofa.
“PATRZĄ NA COŚ, CZEGO NIE MAMY WIDZIEĆ” – MÓWI FOTOGRAF AMATOR
Jerzy K., fotograf amator z Warszawy, który jako pierwszy udostępnił zdjęcie w sieci, twierdzi, że dostał je od anonimowego źródła z Rosji. – Przyszło mailem, bez podpisu, bez żadnych informacji. Sam byłem w szoku, gdy je otworzyłem. Nie wiedziałem, co z tym zrobić. W końcu wrzuciłem na bloga i… poszło – wspomina.
Zdjęcie zniknęło z sieci po kilku tygodniach. Niektórzy twierdzą, że zostało usunięte przez „zainteresowane służby”. Jerzy K. sam mówi, że wkrótce po publikacji zaczęły do niego przychodzić dziwne maile, a kilka razy zauważył, że ktoś śledził go pod domem.
EKSPERCI: POSTAWA ZDRADZA WIĘCEJ NIŻ TWARZ
Zwróciliśmy się do psychologa śledczego, dr. Rafała Mielczarka z Uniwersytetu Warszawskiego, z prośbą o analizę zdjęcia. – To, co najbardziej uderzające, to postawa obu mężczyzn. Nie stoją swobodnie. Ramiona są napięte, głowy lekko pochylone. To sygnał silnych emocji, być może szoku, może gniewu. Jeden z nich trzyma rękę w kieszeni – często gest obronny – a drugi zdaje się mieć zaciśnięte pięści – mówi dr Mielczarek.
Czy to możliwe, że obaj mężczyźni byli świadkami czegoś, co nie zostało nigdy ujawnione?
– Nie można tego wykluczyć – mówi ekspert. – Ale pamiętajmy, że fotografia to tylko moment. Możemy go interpretować na wiele sposobów, ale prawda może być zupełnie inna.
LUDZIE PISZĄ: „WIEM, CO MYŚLĄ. TEGO NIE MIAŁO BYĆ”
Pod postem, który po raz kolejny obiegł media społecznościowe w 2025 roku, pojawiły się setki komentarzy. Wielu użytkowników próbowało odczytać myśli mężczyzn na zdjęciu.
„Patrzą na miejsce, gdzie zginął prezydent. Pewnie myślą: to się nie dzieje naprawdę” – pisze @AnkaSmoleńska.