CELEBRITY
To dlatego Tomasz Adamek nie ma zamiaru wracać do Polski. Podał powód

– Nie, rodzina musi być razem, inaczej to bez sensu – mówi nam Tomasz Adamek, gdy pytamy, czy rozważa powrót do kraju. Jego walka z Roberto Soldiciem podczas Fame MMA 27 skończyła się porażką 48-letniego pięściarza w drugiej rundzie. Media szybko obiegła wiadomość, że to koniec kariery byłego mistrza świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej oraz pretendenta do tytułu w królewskiej kategorii. Nam mówi, jak jest naprawdę.
Kamil Wolnicki: Skończyłeś karierę, czy wszyscy się za bardzo rozpędzili z tym wysyłaniem cię na emeryturę?
Tomasz Adamek: Powoli trzeba kończyć. Co ja mam komu udowodniać? Miałem dobrą karierę, ale i czas po wielkim boksie, wystąpiłem na galach Fame MMA i KSW. Dla mnie to była dobra zabawa. Leciałem do Polski, szedłem do gymu, trenowałem i walczyłem, do tego nie za darmo.
Tomasz Adamek o walce z Soldiciem mówi wprost
Pytam, czy skończyłeś karierę, bo podobno masz kontrakt na jeszcze jedną walkę w federacji Fame MMA.
Być może zrobimy jakieś pożegnanie z kibicami. Tyle lat ze mną byli, śledzili, jeździli, gdziekolwiek walczyłem. Nie odpowiem ci dzisiaj na pytanie, co i jak, bo na razie wszystko jest świeże, dopiero wróciłem do USA. O poważnym boksie nie ma oczywiście mowy, przecież ja mam 48 lat. W grudniu skończę 49!
Porażka z Soldiciem boli czy patrzysz już na to inaczej?
No trochę bolała, ale na spokojnie. Wypadek przy pracy, dostałem cios i tyle. Zderzyliśmy się też głowami. Nie mam do siebie pretensji, byłem przygotowany. Lata lecą jednak każdemu i nie mogę od siebie oczekiwać, że będę wyglądał w ringu, jak 30-latek. A nawet 40-latek, bo przecież mam tych lat prawie 49!