CELEBRITY
To on jest bliższy wygranej. Mamy najnowszy sondaż

czas ostatnich wydarzeń z udziałem przedstawicieli władz państwowych.
Tło sprawy
W ciągu ostatnich tygodni w mediach społecznościowych oraz niektórych serwisach internetowych zaczęły pojawiać się anonimowe wpisy, insynuujące, że Karol Nawrocki mógł być pod wpływem środków odurzających w trakcie oficjalnych wystąpień. Pomówienia te, choć niepoparte dowodami, zyskały pewną popularność, szczególnie w środowiskach opozycyjnych, co skłoniło prezesa IPN do zdecydowanego kroku.
– „Nie mam nic do ukrycia. Jako urzędnik państwowy i osoba odpowiedzialna za pielęgnowanie pamięci narodowej, muszę dawać przykład transparentności i rzetelności. Dlatego podjąłem decyzję o wykonaniu testu na obecność narkotyków w organizmie” – powiedział Nawrocki podczas krótkiej konferencji prasowej.
Przebieg testu
Test został przeprowadzony w niezależnym laboratorium toksykologicznym w Warszawie. Zgodnie z informacjami podanymi przez biuro prasowe IPN, procedura objęła badanie moczu i krwi pod kątem obecności najczęściej stosowanych substancji psychoaktywnych, takich jak marihuana (THC), amfetamina, kokaina, opioidy oraz benzodiazepiny.
Badanie zostało przeprowadzone zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia oraz przy zachowaniu wszystkich zasad poufności i obiektywizmu. Wzięło w nim udział dwóch niezależnych toksykologów, którzy nie byli poinformowani, czyją próbkę badają, co miało zagwarantować pełną neutralność analizy.
Wyniki testu
Wyniki badań, które opublikowano w specjalnym komunikacie na stronie IPN, są jednoznaczne. Zarówno próbki krwi, jak i moczu nie wykazały obecności żadnych nielegalnych substancji psychoaktywnych. Test nie wykazał również śladów leków uspokajających czy przeciwbólowych, które mogłyby wpłynąć na percepcję lub zachowanie.
– „Z satysfakcją informuję opinię publiczną, że wyniki testu są negatywne. Mam nadzieję, że zakończy to raz na zawsze spekulacje oraz oszczerstwa kierowane pod moim adresem” – skomentował Karol Nawrocki w krótkim nagraniu wideo udostępnionym na platformie X (dawniej Twitter).
Reakcje opinii publicznej
Decyzja Nawrockiego o wykonaniu testu spotkała się z mieszanymi reakcjami. Zwolennicy docenili jego transparentność i determinację w walce z pomówieniami, podkreślając, że politycy i urzędnicy publiczni powinni być gotowi do takich gestów w sytuacjach kryzysowych.
– „To przykład odpowiedzialności publicznej. Nawrocki pokazał, że nie boi się stawić czoła oskarżeniom i potrafi działać z pełnym poszanowaniem zasad etyki urzędniczej” – powiedział dr hab. Andrzej Nowak, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Z kolei część komentatorów zauważyła, że cała sytuacja mogła być próbą odwrócenia uwagi od innych kontrowersyjnych działań IPN, zwłaszcza w kontekście ostatnich decyzji kadrowych oraz projektów ustawowych przygotowywanych przez instytut.
Nie zabrakło także głosów krytycznych wobec mediów, które – zdaniem niektórych analityków – zbyt pochopnie podchwyciły anonimowe doniesienia bez weryfikacji ich źródła. – „Wrzucanie do obiegu publicznego niesprawdzonych informacji podważa zaufanie do dziennikarstwa i niszczy reputacje. Sprawa Nawrockiego to jaskrawy przykład takiego mechanizmu” – oceniła Karolina Romanowska z Fundacji Wolne Słowo.
Kontekst polityczny
Karol Nawrocki kieruje Instytutem Pamięci Narodowej od 2021 roku. Jego kadencja przypadła na okres dużych napięć politycznych oraz zaostrzających się sporów o interpretację historii Polski XX wieku. W tym czasie IPN stał się instytucją o jeszcze większym znaczeniu symbolicznym i politycznym, co uczyniło jego prezesa celem ataków zarówno ze strony środowisk lewicowych, jak i liberalnych.