CELEBRITY
Tuż po triumfie Swiatek nadeszły wieści. Szokujące kulisy meczu. Walczyła z tym

Na arenie, na której tego dnia przyszło grać Świątek, doszło do dość niecodziennego i bardzo uciążliwego zjawiska. Otóż jedna połowa kortu znajdowała się w “zacienionej strefie” podczas gdy druga była w całości oświetlona przez intensywne promienie słoneczne. Z tego też względu zmieniające co chwilę strony zawodniczki potrzebowały sporo czasu, aby przyzwyczaić się do niezbyt komfortowych warunków.
Głos w sprawie niesprzyjających okoliczności, towarzyszących spotkaniu Świątek z Arango, postanowiła zabrać Paula Kania-Choduń. Na antenie “Eurosportu” była tenisistka pozwoliła sobie spojrzeć na “światłocień” oczyma zawodniczki.
“To przeszkadza, przeszkadza bardzo. Jednym te światłocienie przeszkadzają trochę mniej, innym bardziej. Jeśli masz wady drobne, nosisz soczewki lub okulary, to źle się gra przy takich warunkach. Widzisz piłkę jasną, a ona nagle robi się ciemna. Tracisz ją z oczu – timing jest zaburzony. Na pewno to jest dodatkowy dyskomfort” – tłumaczy Paula Kania-Choduń.
Sama Świątek również nie omieszkała zwrócić uwagi na warunki, które utrudniały jej poprawne funkcjonowanie na korcie. W pomeczowym wywiadzie przyznała, że niektóre piłki kompletnie znikały jej z pola widzenia, a przyzwyczajenie się do takiego stanu rzeczy w żadnym wypadku nie było łatwe.
Na szczęście ten mankament nie wpłynął w znacznym stopniu na grę Świątek, która w tym momencie może już świętować awans do 2. rundy tegorocznego US Open. W niej to 27 sierpnia zmierzy się z notowaną na 66. miejscu w rankingu WTA Suzan Lamens.