CELEBRITY
Tyle PiS wydał na wizytę Nawrockiego w Stanach. Jest konkretna kwota

Tyle PiS wydał na wizytę Nawrockiego w Stanach. Jest konkretna kwota
Wizyta Marka Nawrockiego, jednego z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości, w Stanach Zjednoczonych miała być prestiżowym wydarzeniem, wzmacniającym wizerunek partii na arenie międzynarodowej. Oficjalnie ogłoszona jako seria spotkań z przedstawicielami Polonii, liderami think tanków i środowisk akademickich, wizyta miała również charakter gospodarczy i dyplomatyczny. Jednak kiedy do opinii publicznej dotarły informacje o kosztach tej podróży, rozgorzała debata: czy naprawdę było warto?
Według dokumentów udostępnionych przez Kancelarię Premiera na wniosek jednego z posłów opozycji, całkowity koszt wizyty Marka Nawrockiego i jego delegacji w USA wyniósł 743 000 złotych. Kwota ta uwzględnia przeloty, zakwaterowanie, wynajem sal konferencyjnych, transport lokalny, tłumaczy oraz obsługę medialną. Zdaniem przedstawicieli PiS, są to standardowe wydatki, zgodne z rangą wydarzenia. Jednak krytycy nie mają wątpliwości – to pieniądze zmarnowane na autopromocję.
Delegacja z rozmachem
W skład delegacji weszło 14 osób: oprócz Marka Nawrockiego byli to doradcy ds. dyplomacji, rzecznicy prasowi, dwóch ochroniarzy, tłumacze, a także przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwa Gospodarki. Przelot odbył się w klasie biznes, co już na starcie wywołało kontrowersje. Jak zauważył poseł Jan Król z Nowej Demokracji:
– W czasach, gdy Polacy liczą każdą złotówkę, rządzący latają za pieniądze podatników w luksusowych warunkach. To oderwanie od rzeczywistości.
Zakwaterowanie delegacji miało miejsce w pięciogwiazdkowym hotelu w centrum Waszyngtonu, gdzie jedna noc kosztowała około 2300 zł za pokój. Dodatkowo wynajęto przestrzeń konferencyjną w renomowanej instytucji akademickiej, gdzie odbyło się jedno z kluczowych spotkań Nawrockiego z przedstawicielami amerykańskich środowisk eksperckich.
Oficjalny cel: dialog i współpraca
Według komunikatu PiS, wizyta miała na celu „pogłębienie współpracy transatlantyckiej, wzmocnienie więzi z Polonią oraz promocję polskich interesów gospodarczych i bezpieczeństwa w regionie”. Sam Nawrocki określił ją jako „historyczny krok w budowie silnej pozycji Polski w relacjach z USA”.
Podczas pobytu odbyło się siedem oficjalnych spotkań, w tym z członkami amerykańskiego Kongresu, przedstawicielami Departamentu Handlu, a także z liderami polonijnych organizacji w Chicago i Nowym Jorku. Część wizyty miała charakter zamknięty, bez obecności mediów.
Jednakże wiele środowisk politycznych i dziennikarskich zadaje pytanie: gdzie są realne efekty? – „Nie przedstawiono żadnych podpisanych porozumień, deklaracji czy listów intencyjnych. Mamy za to piękne zdjęcia, drogie hotele i ogromny rachunek” – komentuje dziennikarka polityczna Aneta Wysocka.
Koszty kontra efekty
W odpowiedzi na kontrowersje, rzecznik PiS zapewnił, że „koszty były uzasadnione i zgodne z przepisami regulującymi wydatki na wizyty zagraniczne wysokich przedstawicieli państwa”. Dodał również, że raport z wizyty zostanie opublikowany w ciągu najbliższych tygodni.
Nie uspokoiło to jednak opinii publicznej. Na portalach społecznościowych rozgorzała dyskusja o tym, jak wydawane są pieniądze obywateli. Hashtag #NawrockiWUSA zyskał popularność, a internauci prześcigali się w komentarzach:
– „Może lepiej te 700 tysięcy przeznaczyć na oddziały onkologiczne?”
– „Kampania wyborcza za publiczne pieniądze. To skandal, nie dyplomacja.”
– „Kiedy zwykły Polak ostatnio był w Stanach? Nawrocki właśnie zaliczył tournée za nasze.”