CELEBRITY
Polak wygrał dwa mecze w pięć godzin. A teraz ma wielką szansę

Kapitalny dzień Polaka w Stanach Zjednoczonych! Po awansie do głównej drabinki Australian Open Kamil Majchrzak miał mały kryzys, ale wygląda na to, że już go zażegnał. W turnieju ATP Challenger w San Diego najpierw awansował do ćwierćfinału po pokonaniu Michaela Mmoha 7:5, 7:5, a później wszedł do gry w deblu. Razem z Radu Albotem wygrał starcie z Wallym Thaynem i Tennysonem Whitingiem 6:3, 7:5. Przed Polakiem otwiera się wielka szansa.
Początek sezonu 29-latka można było uznać za udany. W końcu w dobrym stylu przebrnął przez kwalifikacje w Australian Open i w pierwszej rundzie nie poradził sobie z Pablo Carreno Bustą.
Co za dzień Kamila Majchrzaka! Triumf w dwóch meczach
W poprzednim turnieju, w którym brał udział drugi najlepszy polski tenisista w rankingu ATP, nie poszło mu najlepiej. W Marsylii przegrał w kwalifikacjach z zawodnikiem gospodarzy z Manuelem Guinardem 5:7, 6:7(7). Na powrót do rywalizacji czekał ponad dwa tygodniu, kiedy to przeniósł się za Ocean.
W Stanach Zjednoczonych występuje w turnieju ATP Challenger w San Diego. Na początek pokonał Coltona Smitha i czekał na drugiego rywala. Tym okazał się zawodnik gospodarzy. Michael Mmoth także nie miał szans z Polakiem.
W pierwszym secie Majchrzak prowadził 4:2, ale Amerykanin odrobił straty. Po raz drugi 29-latek zaskoczył go w decydującym momencie przy wyniku 6:5. Do zgarnięcia seta potrzebował trzech setboli.
W drugim secie to Mmoth próbował odwrócić losy meczu, ale nie wykorzystał aż pięciu break pointów. Aż nadszedł gem, w którym musiał bronić się przed wyrzuceniem z turnieju. Wtedy Polak stanął na wysokości i wykorzystał drugą piłkę meczową.