CELEBRITY
10 lat prezydenta Andrzeja Dudy. Koalicja jeszcze za nim zatęskni

Za kilka dni zakończy swoje 10-letnie urzędowanie w roli prezydenta RP Andrzej Duda. Zwykle w takich chwilach pada rytuale sformułowanie: “oceni go historia”. Otóż nie oceni, bo historia jako dyscyplina nauk humanistycznych nikogo nie ocenia. Robią to natomiast uprawiający ją historycy i historyczki.
Nie ma co kryć – Andrzej Duda nie jest żegnany z żalem, ale to wcale nie znaczy, że krytyczne oceny jego prezydentury muszą w przyszłości dominować.
Aleksander Kwaśniewski kończył swoje urzędowanie przed 20 laty w fatalnej atmosferze różnych oskarżeń, ułaskawiając w dodatku swą ostatnią decyzją Zbigniewa Sobotkę – głównego bohatera tzw. afery starachowickiej, czyli SLD-owskiego wiceministra spraw wewnętrznych, który odpowiadał za przeciek informacji o operacji policji wymierzonej w gangsterów. A jednak – na tle trzech kolejnych prezydentów, ale i Lecha Wałęsy – większość Polaków uważa go dziś za najlepszą głowę państwa w dziejach III RP.
Dlatego przyszłe oceny Dudy będą zależne także i od tego, jak w roli prezydenta będzie się zachowywał Karol Nawrocki i jego następcy.
“Wielki strateg”
O ocenę prezydentury Dudy zapytano w miniony wtorek prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Ten najpierw pochwalił Dudę za dwukrotne wygranie wyborów, a następnie stwierdził: “Jeżeli chodzi o ocenę generalną, to trzeba troszkę poczekać, bo to jest kwestia którą trzeba w odpowiedni sposób przemyśleć. Ja w tej chwili nie jestem gotowy do formułowania tego rodzaju ocen”.
Pytany zaś jak widzi przyszłość polityczną Dudy odparł: “To jest jego sprawa, a nie moja”.
Zatem nawet w chwili końca kadencji Kaczyński nie zdobył się na bodaj jedno ciepłe zdanie o polityku, którego zwycięstwo w 2015 r. utorowało mu drogę do osobistej władzy, jaką nie cieszył się przed nim nikt w dziejach III RP, a późniejsza reelekcja pozwoliła ją przedłużyć o kolejne lata. Skąd ta niechęć?
Na początku swej prezydentury Andrzej Duda zrobił bardzo wiele, aby zaskarbić sobie uznanie w oczach lidera PiS. Symbolicznym było jego wystąpienie w listopadzie 2015 r., podczas uroczystości desygnowania Beaty Szydło na premiera, w trakcie którego padły takie oto słowa pod adresem prezesa PiS:
“Z całą pewnością jest pan wielkim politykiem, wielkim strategiem, ale dodam jeszcze jedno: z całą pewnością jest pan wielkim człowiekiem. Jest pan wielkim strategiem, bo podjął pan ogromne ryzyko, gdy ostatecznie razem z władzami PiS zdecydował pan, że będę kandydatem na prezydenta. […] Trzeba być wielkim człowiekiem i patriotą, absolutnie przekonanym do realizacji swojej idei budowy silnej Polski, którą ma PiS, żeby mimo oczywistych własnych ambicji oddać pałeczkę władzy w ręce ludzi, z którymi do tej pory pan blisko współpracował. Jestem dla pana pełen podziwu”.