CELEBRITY
Komentator patrzył na mecz Świątek i nie mógł się nadziwić. “Trudno tego nie przypominać”

To nie był spacer dla Igi Świątek. W trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 w Montrealu, 69. rakieta świata Eva Lys zrobiła wszystko, by postawić się Polce, która zajmuje 3. miejsce w rankingu. Niemka zebrała zasłużone brawa, ale Świątek zasługuje na jeszcze większe oklaski, bo mimo trudnego meczu, wygrała pewnie 6:2, 6:2.
W styczniu Eva Lys otrzymała owację w Melbourne, kiedy przy stanie 0:6, 0:3 wygrała jednego gema z Igą Świątek w czwartej rundzie Australian Open. Teraz, w trzeciej rundzie Montrealu, Niemka o ukraińskim pochodzeniu była skazana na porażkę. Mimo to, Polka pokonała ją pewnie. Jednak tym razem Świątek nie miała łatwego meczu, tylko solidne wyzwanie, które było cennym sprawdzianem przed kolejnymi rywalkami.
Wspomniane starcie w Australian Open Świątek wygrała 6:0, 6:1, a w 2022 roku w Stuttgarcie 6:1, 6:1. “Trudno tego nie przypominać. Jak w czterech setach wygrywasz tylko trzy gemy, to trudno wyjść z tak pozytywnym podejściem” – komentował Żelisław Żyżyński, który analizował to starcie. Tym razem jednak, do stanu 4:2 dla Polki, Lys walczyła dzielnie. Solidnie serwowała, walczyła w długich wymianach, biegając od lewej do prawej strony kortu, nie ustępując ani o krok, mimo że zaczęła mecz od utraty podania i przez cały czas była w tyle.
Świątek musiała się sporo napracować, aby zdobyć pierwsze przełamanie na 2:0 oraz kolejne, które dało jej prowadzenie 5:2. “To nie są łatwe gemy dla Igi, to nie jest spacerek, jest bardzo dużo jakości w tenisie Lys” – podkreślali komentatorzy Żyżyński i Klaudia Jans-Ignacik. Oceniając grę Niemki, komentatorzy zauważyli dużą poprawę w porównaniu z wcześniejszymi występami Lys, które były słabiej oceniane przez innych komentatorów.
Wówczas, w Australii, pierwszy set trwał prawie dwukrotnie krócej niż teraz w Montrealu (24 minuty do 40 minut). W drugim secie Świątek zdecydowanie poczuła się pewniej, a Lys wyglądała fizycznie gorzej i mentalnie także nie była już tak silna. Przy stanie 2:6, 0:3, Lys próbowała walczyć, zaciskała pięść i powtarzała sobie coś pod nosem, ale zdawała sobie sprawę, że na 2:6, 0:1, przy swoim serwisie przegrała do zera. Kolejne przełamanie na 6:2, 3:0 również było wynikiem jej błędów.