CELEBRITY
Donald Trump i klata Rejtana – “To ja” Andrzeja Dudy

Najbardziej mnie urzekł w tej książce pozornie banalny tytuł. Ileż on ma znaczeń. Tak, to on, facet z okładki, prezydent Polski przez 10 lat, postać już dziś historyczna. Ale to nieco chełpliwe “to ja” ma inne znaczenie. To byłem ja, Andrzej Duda, a nie tylko kolejne rządy. To ja tę politykę prowadziłem i osiągnąłem rzeczy, o których piszę. Szczególnie w obszarze bezpieczeństwa, Andrzej Duda faktycznie ma się czym pochwalić.
– O co chodzi temu gościowi, który leży i pokazuje klatę – zapytał Donald Trump, wskazując na obraz.
– To nasz bohater Tadeusz Rejtan, protestuje przeciwko zgodzie na rozbiór Polski – odparł Andrzej Duda. Chwilę po tym Trump zwrócił uwagę Dudzie, że do Polski statki ze skroplonym LNG mogłyby popłynąć także z USA.
– Jeśli zaproponujecie dobrą cenę – odparł Duda.
Churchill mawiał, siadając do swoich wspomnień, że historia będzie dla niego łaskawa, bo sam ją opisze. Ten nie tylko polityczny, ale i literacki geniusz, a zarazem król autopromocji, stał się wzorcem dla wielu pokoleń przywódców i polityków starających się, by zostali zapamiętani tak, jak oni tego chcą, albo po prostu po to, by nie zapomniano o ich zasługach. Dołączył do nich prezydent Andrzej Duda, który właśnie opublikował swoje wspomnienia zatytułowane “To ja”, a teraz z godnym podziwu zapałem intensywnie je promuje.
Jeśli ktoś liczy na to, że czytając wejdzie w świat porachunków, brudów polityki, sztuki robienia kiełbasy, by nawiązać do słynnego porównania Bismarcka, to się zawiedzie. Jeśli jednak chce poznać sporą część kulisów i okoliczności decyzji politycznych i zobaczyć, jaką rolę odegrał ten właśnie prezydent, będzie zadowolony.
“To ja” dobrze się czyta i wydaje się opowieścią dość szczerą, choć, jak przystało na tego rodzaju literaturę – autopromocyjną.
“To ja” i “to my”
Lech Kaczyński, wojna na Ukrainie (w tym relacje z Wołodymyrem Zełenskim), Donald Trump. To trzy dla mnie najważniejsze i najciekawsze wątki książki zawarte w nazwiskach. W nich wszystkich Andrzej Duda odegrał niebagatelną rolę. Duda prowadzi nas przez meandry trudnych, zmiennych relacji z żywiołowym Zełenskim i zaskakująco wręcz bliskich relacji z Donaldem Trumpem, wiecznie traktującym rzeczywistość transakcyjnie, wiecznie robiącym biznes, tak jak teraz na Alasce.
A co z Lechem Kaczyńskim, który przecież o Trumpie jeśli nawet słyszał, to wątpliwe by się nim interesował, bo nie była to jeszcze znacząca postać świata polityki? Z książki – i nie tylko z niej – można odnieść wrażenie, że właściwie prezydentura Andrzeja Dudy była przedłużeniem prezydentury tragicznie zmarłego prezydenta z pięcioletnią przerwą na rząd. Nawet patrząc po niektórych obsadach personalnych w kancelarii i BBN, to się potwierdza.
“To ja” nie zawiera spisu nazwisk, ale Lech Kaczyński jest jedną z najczęściej pojawiających się postaci, pomimo że książka dotyczy okresu sprawowania prezydentury przez Dudę, a nie jest pełnym życiorysem byłego już prezydenta.