CELEBRITY
Sabalenka znów mówi o Świątek. Wskazała ją jako przykład. I złożyła deklarację
Aryna Sabalenka zakończyła poprzedni sezon z kolejnymi dwoma triumfami w Wielkim Szlemie i jako numer jeden wśród tenisistek Nie ukrywa, że chce iść w ślady Amerykanki Sereny Williams. – Zawsze chciałam dominować w tourze jak ona albo choć tak, jak ostatnio Iga Świątek – przyznała Białorusinka. Tegoroczne sukcesy – wygrane obie wielkoszlemowe imprezy na kortach…
Aryna Sabalenka zakończyła poprzedni sezon z kolejnymi dwoma triumfami w Wielkim Szlemie i jako numer jeden wśród tenisistek Nie ukrywa, że chce iść w ślady Amerykanki Sereny Williams. – Zawsze chciałam dominować w tourze jak ona albo choć tak, jak ostatnio Iga Świątek – przyznała Białorusinka.
Tegoroczne sukcesy – wygrane obie wielkoszlemowe imprezy na kortach twardych w Melbourne i Nowym Jorku oraz zdystansowanie Świątek na liście WTA – rozbudziły jej apetyty na znaczącą dominację, jaka przez lata była udziałem Sereny Williams. Eksperci zauważają duże zmiany u Białorusinki od zachowania na korcie, gdyż coraz bardziej panuje nad emocjami i rzadziej traci zimną krew, po regularność w grze, która w połączeniu z siłą fizyczną sprawia, że często – podobnie jak przed laty słynna Amerykanka – wprost miażdży rywalki na korcie.
26-latka z Mińska dotarła co najmniej do półfinału w dziewięciu z ostatnich 12 turniejów wielkoszlemowych, co można porównać do 10 półfinałów i sześciu triumfów Sereny Williams w imprezach tej rangi w latach 2014–17.
– Zawsze chciałam dominować w tourze jak Serena albo choć tak, jak ostatnio Iga – przyznała Sabalenka, gdy zapewniła sobie prowadzenie w rankingu tenisistek na koniec roku.
– Historie tych zawodniczek są bardzo inspirujące, ale staram się jednak skupić na sobie, na samodoskonaleniu, aby mieć pewność, że mam wszystkie niezbędne narzędzia, aby zdominować tour tak, jak one – dodała.
Dzięki mocnemu serwisowi i potężnym uderzeniom z głębi kortu Sabalenka od dawna pretendowała do światowej czołówki i już sezon 2021 zakończyła na drugim miejscu w rankingu WTA. Jednak w odnoszeniu większych sukcesów przeszkadzała jej duża liczba błędów, a podanie w jej wykonaniu było na tyle nieregularne, że w sezonie 2020 była rekordzistką pod względem podwójnych błędów serwisowych.
Frustracja z powodu niedostatków technicznych czasami doprowadzała ją do łez, a w Adelajdzie na początku 2022 roku z bezsilności spróbowała serwować innym sposobem. Pomogły jej współpraca z psychologiem i zajęcia z trenerem biomechaniki Gavinem MacMillanem, co położyło podwaliny pod jej pierwszy tytuł wielkoszlemowy w 2023 roku w Melbourne.
O jej postępach świadczyły też coraz lepsze rezultaty na kortach innych niż twarde w postaci m.in. półfinałów French Open i Wimbledonu. Demony wróciły, kiedy we wrześniu 2023 przegrała finał US Open z Coco Gauff, za co największą cenę zapłaciła jej… rakieta, którą zniszczyła w szatni. Wtedy jednak – choć wówczas tylko na osiem tygodni – zameldowała się na szczycie zestawienia WTA.