CELEBRITY
Pokonała mistrzynię olimpijską w Melbourne, to była sensacja. Spotkał ją bolesny koniec
W środę Laura Siegemund znalazła się na ustach tenisowego świata po tym, jak pokonała ubiegłoroczną finalistkę Australian Open – Qinwen Zheng. Doświadczona Niemka sprawiła ogromną sensację w drugiej fazie zmagań, ale w kolejnej rundzie nie była już w stanie powtórzyć tego poziomu, który zaprezentowała w potyczce z Chinką. W efekcie doznała bolesnej porażki 1:6, 2:6 w rywalizacji z Anastazją Pawluczenkową. W ten oto sposób pożegnała się z singlowym turniejem.
Środowe rozgrywki w Melbourne obfitowały w ciekawe wydarzenia po stronie kobiecej drabinki. Na krawędzi odpadnięcia z imprezy w grze pojedynczej balansowała Mirra Andriejewa, bliskie straty seta były także Aryna Sabalenka i Coco Gauff. Nie obyło się jednak bez pożegnania jednej z gwiazd rozgrywek. Z Australian Open wyeliminowana została Qinwen Zheng. Finalistka sprzed roku sensacyjnie przegrała z Laurą Siegemund. Mistrzyni olimpijska nie była w stanie ugrać choćby jednej partii w potyczce z doświadczoną Niemką, która zagrała kapitalnie tamtego dnia.
Pojedynek z Chinką sporo kosztował jednak 36-latkę z Filderstadt. Nie była już w stanie wnieść się na ten poziom podczas dzisiejszej potyczki z Anastazją Pawluczenkową. Rosjanka dotarła do trzeciej fazy imprezy po dwóch trzysetowych bojach. Rywalizacja z Siegemund przebiegła dla niej w ekspresowym tempie względem poprzednich pojedynków.
Siegemund odpada z singlowego Australian Open. Pawluczenkowa zagra z Vekić o ćwierćfinałLaura starała się nawiązać walkę na początku spotkania, miała dwa break pointy już w gemie otwarcia. Anastazja zdołała jednak wyjść z opresji i po chwili to Rosjanka mogła prowadzić 2:0. Niemka utrzymała własne podanie, ale potem rozpoczęła się seria wygranych gemów z rzędu przez Pawluczenkową. Zawodniczka będąca na 32. miejscu w rankingu WTA nie oddała rywalce już żadnego “oczka” do końca partii. Dzięki temu wygrała premierową odsłonę rezultatem 6:1.Podobny schemat obserwowaliśmy także w drugim secie. Z tą różnicą, że to Siegemund serwowała jako pierwsza. 36-latka obroniła dwa break pointy, a potem miała okazję na 2:0. Nie wykorzystała jej i gemy znów zaczęły hurtowo wędrować na konto przeciwniczki. Laura odpowiedziała dopiero przy stanie 5:1 dla rozstawionej zawodniczki. To było jednak już zbyt późno, by nawiązać walkę z Anastazją. Ostatecznie Rosjanka triumfowała 6:1, 6:2 po 92 minutach gry.