CELEBRITY
Bezpardonowy atak na Igę Świątek! W Wielkiej Brytanii zawrzało – odpowiedź przyszła błyskawicznie

Wstrząs po ataku na Świątek! Brytyjczycy nie zostawili na krytyku suchej nitki
Oliver Holt z “Daily Mail” skrytykował sukces Igi Świątek na Wimbledonie, przypominając jej przeszłość dopingową. Jego koledzy po fachu z Wielkiej Brytanii stanęli teraz w obronie 24-latki, o czym informuje sport.pl.
Iga Świątek niedawno zachwyciła tenisowy świat i wywalczyła szóste wielkoszlemowe trofeum w karierze. Dokonała tego na kortach Wimbledonu, co, biorąc pod uwagę jej wcześniejszą szorstką relację z kortami trawiastymi, budzi ogromny podziw. 24-latka w tym sezonie pokonała jednak, że jest w stanie wygrywać na każdej nawierzchni.
Sukces naszej zawodniczki nie wszędzie został dobrze przyjęty. Brytyjskie media nie kryły zaskoczenia po zakończonym Wimbledonie. Oliver Holt z “Daily Mail” skrytykował zwycięstwo Świątek, przypominając, że zarówno ona, jak i Jannik Sinner, mieli w przeszłości problemy z dopingiem. “Nie świętujcie triumfów tych zwycięzców Wimbledonu – to szokujące dla tenisa, że oblali testy antydopingowe i nigdy nie powinni się tam znaleźć” – stwierdził dziennikarz.
Zmień głośność
W artykule Holta pojawił się zarzut, że Świątek i Sinner, mimo wcześniejszych zawieszeń, zdobyli tytuły mistrzowskie. Dziennikarz zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą łagodne traktowanie przypadków dopingu. Przypominał, że Świątek została zawieszona na miesiąc za nieświadome zażycie trimetazydyny (u Sinnera wykryto clostebol, Włoch pauzował trzy miesiące).
Słowa dziennikarza i sposób, w jaki umniejszył on sukcesom Świątek i Sinnera w Londynie wywołały spore poruszenie. Nawet w samej Wielkiej Brytanii. Inni dziennikarze z tego kraju nie kryli zdziwienia i stanęli w obronie triumfatorów Wimbledonu.
– Każdy, kto ma choć odrobinę rozumu, wie, że Sinner i Świątek nie stosowali dopingu celowo, a w przypadku Igi nie miała nawet pojęcia, co zawierał lek zakupiony w aptece – skwitował w rozmowie ze sport.pl Tony Fairbairn z portalu Britwatchsports.com, dodając, że dla “Daily Mail” liczy się tylko liczba wyświetleń ich tekstów.