CELEBRITY
Był świadkiem Lewandowskiego na ślubie. Stracił mnóstwo pieniędzy

Było hucznie i długo — trzy dni zabawy. Tak wesele Roberta Lewandowskiego wspominał Sławomir Peszko, który pełnił na uroczystości rolę świadka. Mało kto jednak wie, że jakiś czas po tym wydarzeniu były reprezentant Polski stracił ogromne pieniądze na nieudanej inwestycji. Postanowił spróbować swoich sił w branży alkoholowej i zainwestował w… piwo. Niestety, przedsięwzięcie szybko okazało się kompletnym fiaskiem. Co poszło nie tak?
Wielka impreza i wielka strata
Sławomir Peszko od lat należy do grona najbliższych przyjaciół Roberta Lewandowskiego. Znają się jeszcze z czasów wspólnej gry w Lechu Poznań, a później regularnie spotykali się przy okazji zgrupowań reprezentacji Polski. To właśnie Peszko był świadkiem na ślubie Lewandowskiego w 2013 roku. – Było grubo. Trzy dni. Na grubasie, ale myślę, że utrzymałem poziom do końca. Nie zawsze tak było, ale tym razem postarałem się – wspominał po latach podczas jednej z konferencji Clout MMA, nawiązując w żartobliwy sposób do swojej słabości do alkoholu. Okazuje się, że ten temat nie tylko dotyczył imprez, ale też… biznesu.
Pół miliona złotych utopione w piwie
Peszko postanowił w pewnym momencie zainwestować w rynek alkoholi. Jak opisał w swojej biografii, za namową menedżera włożył w projekt aż 500 tysięcy złotych — pieniądze, które trzymał „na czarną godzinę”. Co więcej, nie poinformował o tym nawet swojej żony. Szybko okazało się, że to był poważny błąd.
Całą historię opowiedział szerzej w 2020 roku w programie „Duży w Maluchu” Filipa Nowobilskiego. – Znowu ludzie powiedzą, że Peszko jest alkoholikiem, ale chciałem kiedyś zainwestować w piwo. Razem z moim byłym menedżerem złożyliśmy się po pół miliona. W maju kupiliśmy z Niemiec piwo o nazwie Frankfurter. Bardzo dobre – relacjonował.
Brak doświadczenia kosztował fortunę
Początkowy entuzjazm szybko przerodził się w rozczarowanie. Wszystko przez jeden, kluczowy szczegół, którego zabrakło w planowaniu całej operacji. – Sprowadziliśmy kilka tirów piwa do Polski z myślą o sprzedaży. Ale przyszła dostawa pod koniec maja, a ważność miała do początku września. Czyli dwa miesiące na zbycie całego towaru. Bez szans. Ani piwa, ani pieniędzy – wspominał Peszko.
Choć inwestycja okazała się kompletnym niepowodzeniem, były piłkarz nie zrezygnował z prób zawojowania rynku alkoholowego. Niedawno wypuścił na rynek własną markę wódki – Peszko Team Vodka. Do kwietnia 2025 roku jego głównym zajęciem była praca trenera w klubie Wieczysta Kraków. Obecnie pełni funkcję wiceprezesa tej drużyny.