CELEBRITY
Były trener Świątek przejął inną tenisistkę i już sukces. Pasjonująca walka o tytuł WTA

Dalma Galfi miała bardzo udaną karierę juniorską. W 2015 roku wygrała US Open w singlu oraz Wimbledon w deblu. W nagrodę za znakomite wyniki organizacja ITF przyznała jej na koniec sezonu tytuł mistrzyni świata juniorek. Mimo takich osiągnięć miała jednak problem z przełożeniem rezultatów na poziom zawodowy. W rankingu najwyżej zameldowała się na 79. miejscu, w notowaniu z 12 września 2022 roku. W tamtym sezonie osiągnęła też swój największy dotychczas finał w singlu, docierając w lipcu do decydującego starcia podczas WTA 125 w Contrexeville. Przegrała w nim z Sarą Errani po tie-breaku trzeciego seta – 4:6, 6:1, 6:7(4).
Pod koniec ubiegłego roku rozpoczęła współpracę z Piotrem Sierzputowskim, który poprowadził Igę Świątek do zwycięstwa w Roland Garros 2020. Co ciekawe, to niejedyny polski akcent w życiu Węgierki. Od pewnego czasu jej partnerem jest nasz znakomity deblista – Jan Zieliński. Po dość krótkim okresie współpracy z nowym szkoleniowcem, Dalmie udało się powtórzyć wynik sprzed 34 miesięcy. Węgierka znów zameldowała się w finale imprezy rangi WTA 125, tym razem w La Bisbal d’Emporda. Tak się składa, że sezon wcześniej 26-latka też miała walczyć tam o tytuł, tyle że w deblu. Razem z Timeą Babos oddały jednak wówczas walkowera.
Na drodze do niedzielnego finału w grze pojedynczej Galfi uporała się m.in. z Aliaksandrą Sasnowicz, powracającą do zawodowego tenisa Alize Cornet oraz swoją rodaczką – Panną Udvardy. Kluczowy pojedynek przyniósł rywalizację z Darją Semenistają, plasującą się na 165. miejscu w rankingu, czyli o 6 lokat niżej od Dalmy. Węgierka przystępowała do decydującego starcia w roli minimalnej faworytki. Łotyszka nie dała jednak za wygraną.
Dalma Galfi walczyła o największy tytuł w karierze. Trzysetowy finał z Darją Semenistają
Semenistaja już na początku starała się zaskoczyć Galfi, miała break pointa w gemie otwarcia. Ostatecznie rywalizacja na przewagi zakończyła się jednak po myśli 26-latki. W kolejnych minutach podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego zbudowała sobie przewagę i wyszła na prowadzenie 3:0. Następny fragment przyniósł zwrot akcji. Darja odrobiła stratę i wyrównała stan rywalizacji. Losy seta rozstrzygnęły się dopiero w dwunastym gemie. Wówczas Dalma generowała sobie setbole i trzeciego z nich udało się wykorzystać. Ostatecznie triumfowała w premierowej odsłonie 7:5.
Druga partia przyniosła niemal całkowitą dominację ze strony Łotyszki. Przełamanie na “dzień dobry”, a później utrzymanie serwisu w gemie, który okazał się kluczowy dla losów tej części spotkania. Węgierka miała w sumie cztery break pointy, ale nie wykorzystała żadnego z nich. W następnych minutach Semenstaja sukcesywnie uciekała rywalce. W trakcie piątego rozdania Galfi miała okazję, by uniknąć tzw. bajgla, ale ostatecznie przegrała tę odsłonę pojedynku 0:6.
Decydujący set znów dostarczył sporo emocji. Pierwsze przełamanie pojawiło się dopiero w piątym gemie. Po chwili Darja utrzymała swoje podanie i zrobiło się 4:2 dla 22-latki. Dalma wzięła się za odrabianie strat i doprowadziła do wyrównania na 4:4. Potem wygrała pierwszy punkt przy swoim serwisie i… od tego momentu przegrała siedem akcji z rzędu. To oznaczało trzy piłki mistrzowskie dla Semenistaji, na dodatek przy własnym podaniu. Wykorzystała już drugą z nich i wygrała cały mecz 5:7, 6:0, 6:4. Galfi wciąż musi zatem poczekać na swój pierwszy tytuł WTA w karierze. Patrząc jednak na cały tydzień, 26-latka może mówić o sukcesie. Po raz pierwszy od prawie trzech lat awansowała do decydującego starcia w singlu. W zestawieniu LIVE zameldowała się na 150. pozycji.