CELEBRITY
Gauff zareagowała na ćwierćfinał Świątek. W 79 minut. Rozstrzygnięcie już w piątek

Iga Świątek już w środę awansowała do kolejnego ćwierćfinału, tym razem w WTA 1000 Cincinnati. I czekała na to, co w piątek zrobi Coco Gauff. Polka ma jeszcze szansę na wyprzedzenie Amerykanki przed losowaniem US Open i miejsce na samym dole drabinki, ale warunkiem jest jej triumf w Ohio. Ale także i to, by Coco nie dotarła do półfinału. Została już tylko jedna szansa, bo Amerykanka zameldowała się właśnie w 1/4 finału. A drużynowa mistrzyni świata, czyli Lucia Bronzetti, jakoś poważniej jej nie zagroziła.
Turniej WTA 1000 w Cincinnati jest ostatnim branym pod uwagę przed losowaniem głównej drabinki US Open. Już wiadomo, że jedynką będzie Aryna Sabalenka, tu się nic nie zmieni. Przenosząc się z Montrealu do Cincinnati Iga Świątek miała jeszcze nadzieję na to, że być może to ona zdoła wyprzedzić na liście Coco Gauff.
Co to zmienia? Teoretycznie niewiele. Może być jednak istotne na poziomie półfinału, bo tam – jak teraz w Ohio – Polka z trzeciej pozycji może wpaść na Sabalenkę. A jako dwójka – dopiero w finale.
Aby do tego doszło, Iga musi wygrać cały ten turniej, choć nie dokonała tego jeszcze nigdy w karierze. A Gauff odpaść najdalej w ćwierćfinale, bo jednak jej przewaga nad Polką wciąż jest dość wyraźna. Iga na razie w Cincinnati nie zawodzi – w środę pewnie zameldowała się w najlepszej ósemce. Dokładnie 24 godziny później na kort w tym samym celu wyszła Coco Gauff.
I swoje zadanie też wypełniła.
WTA 1000 Cincinnati. Coco Gauff lepsza od mistrzyni świata. Niezły drugi set w wykonaniu Bronzetti
Rywalką Amerykanki była mistrzyni Billie Jean King Cup z zeszłego roku – Lucia Bronzetti. Co oczywiste, w tamtym włoskim zespole nie była osobą pierwszoplanową, tak jak Jasmine Paolini czy nawet Sara Errani, ale to jej zwycięstwo nad Magdą Linette w półfinale okazało się kluczem do sukcesu. A później w finale ze Słowacją Viktorią Hruncakovą.
Tyle że inną sprawą jest ogranie Linette, a inną pokonanie Gauff. Tym bardziej, że Włoszce jeszcze nigdy w karierze nie udało się ograć rywalki z TOP 10.
Z Gauff zaś grała dwukrotnie – po raz pierwszy wtedy, gdy Amerykanka miała… 15 lat. Bilans: 2:0 dla Gauff i 4:0 w setach. W czwartek został jeszcze poprawiony.
Gauff szybko odskoczyła na 3:0, miała w zapasie przełamanie. Bronzetti grała za spokojnie by cokolwiek wskórać – w starciu z wiceliderką rankingu WTA niezbędna jest jednak odwaga. I w końcu coś się zmieniło, Amerykanka też trochę pomogła. Włoszka coraz częściej grała przez jej forhend, wygrała dwa gemy z rzędu, miała piłkę na 3:3. I… została znów przełamana. A później sprawy potoczyły się już dość szybko. Gauff wygrała partię 6:2.
Nieco inaczej wyglądał set drugi, mimo że znów Gauff szybko uzyskała breaka. Bronzetti jednak stratę odrobiła, sama mogła przełamać faworytkę gospodarzy na 3:2 i serwować. Nie udało się, ale wciąż była w grze. Gdy trafiała pierwszym podaniem, gra zwykle toczyła się po jej myśli. A to drugie Gauff szybko atakowała.
Kluczowy okazał się gem numer 10, przy prowadzeniu Coco 5:4. Bronzetti sama pomogła rywalce, popełniła dwa podwójne błędy serwisowe. A na sam koniec zagrała za długą piłkę – i mecz po 79 minutach się skończył.
Gauff wygrała 6:2, 6:4, zameldowała się w ćwierćfinale. Jeśli w piątek późnym wieczorem polskiego czasu wygra z lepszą z pary: Jasmine Paolini/Barbora Krejcikova, już na pewno będzie “dwójką” w US Open.