CELEBRITY
Iga Świątek ujawnia, ile wydała na udowodnienie swojej niewinności po pozytywnym teście antydopingowym
Druga rakieta świata miała pozytywny wynik na obecność leku na serce, trimetazydyny (TMZ), podczas testu przeprowadzonego poza zawodami w sierpniu i została wstępnie zawieszona w grze na 22 dni. Jednak Świątek udało się obalić zawieszenie po udowodnieniu, że źródłem pozytywnego wyniku był skażony lek o nazwie melatonina, produkowany w Polsce i stosowany w leczeniu jet lagu.
Po przesłuchaniu panel orzekł, że pięciokrotna mistrzyni Wielkiego Szlema nie ponosi „znaczącej winy ani zaniedbania”, ale nałożono na nią jednomiesięczne zawieszenie, co oznaczało, że od daty werdyktu musiała odbyć dodatkowe osiem dni zawieszenia. Według panelu kara była mniej surowa, ponieważ skażony przedmiot był lekiem, a nie suplementem. ITIA uważa, że leki niosą niższe ryzyko skażenia, ponieważ są produkowane zgodnie z regulacjami UE.
Jednak szybkość rozpatrzenia sprawy wywołała krytykę, zwłaszcza w kontekście innych zawodników, którzy musieli czekać na werdykt przez kilka miesięcy. Podobna krytyka spotkała również lidera rankingu ATP, Jannika Sinnera, który uzyskał pozytywny wynik na obecność metabolitu clostebolu podczas Indian Wells, ale został oczyszczony z zarzutów przez ITIA. Decyzja ta skłoniła Światową Agencję Antydopingową (WADA) do złożenia apelacji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS).
„Fakt, że mam taką pozycję, pomógł mi zebrać wokół siebie ludzi, którzy, jak tylko dowiedziałam się o sytuacji, zrobili wszystko, by mi pomóc” – powiedziała Świątek w wywiadzie dla TVN24.
„Kilka godzin po tym, jak się dowiedziałam, wszyscy spotkaliśmy się i zaczęliśmy burzę mózgów. Zatrudniłam prawnika z USA, który specjalizuje się w takich sprawach. Fakt, że już sporo zarobiłam i mogę pozwolić sobie na wydatki na moją obronę bez zastanowienia, z pewnością pomógł.
„Wiem, że wielu sportowców nie ma takich możliwości i myślę, że to może być dla nich barierą, bo faktycznie sama pokryłam wszystkie koszty tego procesu.”
Mówiąc o kosztach, Świątek przyznała, że wydała około 100 000 dolarów, aby oczyścić swoje imię. Chociaż to znaczna kwota, to stanowi jedynie niewielki ułamek jej tegorocznych zarobków z nagród, które wynoszą 8 550 693 dolarów.
„Wydałam około 70 000 dolarów na prawnika i 15 000 euro na ekspertyzy i badania” – skomentowała.
„Do tego doszła strata nagrody pieniężnej z Cincinnati, ale szczerze mówiąc, to nie miało dla mnie znaczenia. Najważniejsze było udowodnienie mojej niewinności. Podaję te kwoty, aby ludzie zdali sobie sprawę, z jakimi problemami borykają się sportowcy, szczególnie ci, którzy nie zarabiają tyle co ja na korcie i uprawiają sporty, gdzie zarobki są znacznie niższe.”