CELEBRITY
Jarosław Kaczyński i kilku czołowych polityków PiS dorobiło się w partii mało sympatycznego określenia. O wszystkim opowiedział polityk z przeszłością na Nowogrodzkiej.

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, oraz kilku czołowych polityków tej partii doczekało się mało pochlebnego określenia w wewnętrznych kręgach PiS. Jak ujawnił były polityk związany niegdyś z Nowogrodzką, określenie to funkcjonowało nieoficjalnie w partii od lat i dobrze oddaje sposób postrzegania partyjnej elity przez niektórych jej członków.
Według ujawnionych informacji, grupa najważniejszych osób w PiS, skupionych wokół Kaczyńskiego, była określana mianem „zakonu”. To określenie, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się neutralne lub nawet pozytywne, w rzeczywistości niosło ze sobą negatywny wydźwięk – sugerowało hermetyczność, lojalność ponad wszystko, a także oderwanie od rzeczywistych problemów społeczeństwa. Członkowie „zakonu” mieli cieszyć się największym zaufaniem prezesa, wpływać na kluczowe decyzje i kształtować kierunek polityczny partii, często wbrew zdaniu szeregowych posłów czy działaczy terenowych.
Były polityk podkreślił, że dostęp do „zakonu” był zarezerwowany wyłącznie dla najbliższych współpracowników Kaczyńskiego – ludzi zaufanych, z wieloletnim stażem i pełnym podporządkowaniem linii partyjnej. Z czasem ten krąg stał się symbolem elitaryzmu wewnątrz PiS, budząc niechęć wśród tych, którzy czuli się marginalizowani.
Choć oficjalnie partia prezentowała wizerunek zjednoczenia i wspólnego celu, wewnętrzne podziały i nieformalne hierarchie – takie jak wspomniany „zakon” – rzucają nowe światło na funkcjonowanie PiS od środka. Pokazują, że władza w partii była silnie skoncentrowana, a decyzje zapadały w bardzo wąskim gronie, co nie wszystkim się podobało.