CELEBRITY
Kamery uchwyciły gest Igi Świątek po meczu. Takiej jej nie widzieliśmy

Aż trudno było uwierzyć w to, jak na kolejne przegrane punkty reagowała Iga Świątek. Polka nie przyjmowała ich ze spokojem, do którego nas przyzwyczaiła przez ostatnie lata. Była absolutnie sfrustrowana. I widać było, jak bardzo ta porażka ją zabolała. Po meczu kamery uchwyciły moment, w którym potraktowała niezwykle chłodno własnego trenera. Takie reakcje na gorsze…
Aż trudno było uwierzyć w to, jak na kolejne przegrane punkty reagowała Iga Świątek. Polka nie przyjmowała ich ze spokojem, do którego nas przyzwyczaiła przez ostatnie lata. Była absolutnie sfrustrowana. I widać było, jak bardzo ta porażka ją zabolała. Po meczu kamery uchwyciły moment, w którym potraktowała niezwykle chłodno własnego trenera. Takie reakcje na gorsze momenty na korcie na pewno nie uspokoją kibiców. A przecież nadchodzi jeden z kluczowych momentów sezonu.
Mirra Andriejewa rozegrała wyśmienite spotkanie, a Iga Świątek doskonale zdawała sobie z tego sprawę. 17-latce na korcie wychodziło w zasadzie wszystko. Nawet w momentach, gdy wydawało się, że piłka za moment wyląduje na aucie, ostatecznie akcja dawała jej punkt dzięki… odbiciu od siatki. Ale szczęście to nie wszystko. Andriejewa doskonale przygotowała się taktycznie i tu także rozpracowała swoją rywalkę.
Rosjanka doskonale wiedziała, że przyciąganie Polki do siatki może być sposobem na zwycięstwo. Dzięki temu, a potem dzięki posyłaniu kapitalnych forhendów mijających rywalkę, 17-latka panowała nad sytuacją nawet pomimo kilku chwil słabości. Ale nie to było najgorsze dla kibiców Igi Świątek.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Takiej Igi Świątek jeszcze nie widzieliśmy. Niepokojące
Niemal przez cały mecz Polka dawała do zrozumienia całą sobą, jak bardzo jest zła. Robiła dziwne miny i wyglądała na wściekłą na samą siebie w związku z tym, że nie jest w stanie w żaden sposób zagrozić rywalce w dłuższej perspektywie. Nie do takich widoków nas przyzwyczaiła, bo przecież uchodziła za tą tenisistkę, która do wydarzeń na korcie podchodzi ze stoickim spokojem.
Dziś było zupełnie inaczej. Świątek wyglądała na rozbitą i nie miała pomysłu na to, w jaki sposób może zmusić przeciwniczkę do błędów. Widać to było nie tylko w końcówce meczu, ale też na przykład pod koniec pierwszego seta, gdy serwowała przy stanie 3:5. Nie jest to przecież wynik, który skazywałby ją na porażkę. Tymczasem 23-latka nawet nie próbowała ruszyć do returnów Andriejewej. Tak, jakby chciała po prostu zapomnieć o tym, co właśnie się dzieje, i już ruszyć do ataku w drugim secie.