Mało kto spodziewał się czegoś takiego: Zaskakujący zwrot akcji podczas wizyty prezydenta w Gdańsku

Gdańsk, 26 czerwca 2025 r. — Wydarzenie, które miało być spokojną i przewidywalną wizytą głowy państwa w historycznym centrum Gdańska, przerodziło się w spektakularny pokaz… solidarności, odwagi i nieoczekiwanej szczerości. Mało kto spodziewał się czegoś takiego.

Prezydent RP, Michał Stolarz, odwiedził Gdańsk w ramach obchodów 45-lecia powstania „Solidarności”. Wszystko przebiegało zgodnie z planem: wieńce, przemówienia, spotkania z kombatantami i lokalnymi władzami. Ale to, co wydarzyło się na koniec uroczystości, zaskoczyło wszystkich — łącznie z jego ochroną.

Podczas wystąpienia na placu Solidarności, prezydent niespodziewanie przerwał przygotowane przemówienie. Zdjął marynarkę, podwinął rękawy i poprosił o mikrofon bez kartki. Przez ponad 15 minut mówił z serca o swoim dzieciństwie, dorastaniu w cieniu transformacji ustrojowej, o rozczarowaniach i błędach dzisiejszej polityki — także swoich.

“Nie jestem tu tylko jako prezydent. Jestem tu jako Polak, który czasem nie wie, co dalej. Który się boi. Który zawiódł i był zawiedziony. Ale też jako ktoś, kto wierzy, że jeśli nie zaczniemy mówić do siebie ludzkim językiem, to stracimy wszystko, o co ci ludzie tu walczyli” — powiedział prezydent, a tłum zamilkł.

Wśród zebranych zapanowała cisza, po której rozległy się owacje. Ludzie płakali, klaskali, niektórzy podchodzili, by go uściskać. Hashtag #PrezydentCzłowiek w ciągu godziny stał się najpopularniejszym trendem w polskim internecie. Komentatorzy polityczni są podzieleni — jedni chwalą spontaniczność i odwagę, inni pytają, czy nie był to teatr polityczny.

Jedno jest pewne — nikt nie przewidział takiego wystąpienia. A historia tego dnia już teraz zaczyna żyć własnym życiem.

“Gdańsk znowu stał się miejscem przełomu. Tylko tym razem nie chodziło o zmianę systemu, ale o zmianę tonu” — skomentowała dr Marta Nowacka, socjolożka z Uniwersytetu Warszawskiego.

I trudno się z tym nie zgodzić.