CELEBRITY
Prawdziwy thriller w meczu Igi Świątek. Tego nikt nie mógł przewidzieć [SKRÓT]
Iga Świątek przeżyła trudne chwile w meczu z Warwarą Graczową w drugiej rundzie turnieju WTA w Cincinnati. Po pierwszym fantastycznym secie i takiej samej pierwszej części drugiego, niespodziewanie Polka zaczęła tracić inicjatywę i w serca polskich kibiców mógł wkraść się strach. Ostatecznie jednak polska tenisistka potrafiła pokonać nerwy oraz presję i po raz kolejny wejść…
Iga Świątek przeżyła trudne chwile w meczu z Warwarą Graczową w drugiej rundzie turnieju WTA w Cincinnati. Po pierwszym fantastycznym secie i takiej samej pierwszej części drugiego, niespodziewanie Polka zaczęła tracić inicjatywę i w serca polskich kibiców mógł wkraść się strach. Ostatecznie jednak polska tenisistka potrafiła pokonać nerwy oraz presję i po raz kolejny wejść na poziom, który sprawił, że rywalka mogła tylko pomarzyć o ostatecznym zwycięstwie. Zobacz skrót tego niesamowitego spotkania.
Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Dla Igi Świątek był to pierwszy start po zakończeniu przygody w igrzyskach olimpijskich, gdzie wywalczyła brązowy medal. Dla polskiej tenisistki turniej ten jest nie tylko okazją do przygotowania się do nadchodzącego US Open, ale również szansą na powiększenie przewagi w rankingu WTA nad goniącymi ją Coco Gauff i Aryną Sabalenką.
Początek meczu w wykonaniu Świątek był wręcz koncertowy. Zachwycała swoimi zagraniami, a jej rywalka nie miała absolutnie nic do powiedzenia. Graczowa, która aktualnie reprezentuje Francję (wcześniej startowała jako Rosjanka), przegrała wszystkie swoje podania, a w całym pierwszym secie nie miała ani jednej piłki na wygranie gema. Set wygrany 6:0 przez Świątek mógł zwiastować bardzo szybkie zakończenie meczu.
6:0 i nagle zwrot. Koszmar Igi Świątek. A trzeci set? Absolutny horror!
Niespodziewany zwrot akcji w drugim secie
I na to faktycznie się zanosiło. Polka doprowadziła do stanu 5:2, 40:15 i wydawało się, że za chwilę będzie można oficjalnie ogłosić awans Świątek do kolejnej rundy. I wtedy wydarzyło się coś, co trudno wytłumaczyć. Graczowa niespodziewanie podniosła się z kolan i ruszyła do ataku. Udało jej się odwrócić losy gema (mimo łącznie czterech piłek meczowych dla Świątek), a później wygrać dwa kolejne, doprowadzając do remisu. Następnie obie zawodniczki utrzymały swoje podania i o losach seta musiał zadecydować tie-break. W nim najpierw prowadziła Świątek, potem do głosu doszła Graczowa. Francuska tenisistka dopiero przy piątej piłce setowej umiała skończyć partię, ponieważ Polka bardzo dobrze się broniła. Ostatecznie jednak to rywalka wytrzymała tę wojnę nerwów i do rozstrzygnięcia meczu potrzebny był trzeci set.