CELEBRITY
Prezydent Duda w nietypowy sposób odniósł się do krytyki prof. Strzembosza, co wywołało reakcję byłego prezesa Sądu Najwyższego. Jakie były jego słowa..

powy – momentami ironiczny, momentami osobiście zaczepny. Słowa te natychmiast wywołały falę reakcji – zarówno wśród polityków, jak i prawników, a sam prof. Strzembosz nie pozostawił ich bez odpowiedzi.
Początek sporu – krytyka profesora Strzembosza
Prof. Adam Strzembosz od wielu lat jest aktywnym komentatorem życia publicznego, szczególnie w zakresie prawa i wymiaru sprawiedliwości. Znany z umiarkowania i powściągliwości, tym razem postanowił wyraźnie skrytykować działania prezydenta Dudy, wskazując, że jego decyzje – szczególnie w zakresie powoływania sędziów i reakcji na orzeczenia europejskich trybunałów – „naruszyły konstytucyjne podstawy trójpodziału władzy” i „osłabiły autorytet państwa prawa”.
W swoim wystąpieniu, które miało miejsce podczas konferencji prawniczej w Warszawie, profesor mówił m.in.:
„Nie można budować niezależnego sądownictwa, ignorując wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE. Jeśli głowa państwa nie szanuje orzeczeń sądowych, to jak oczekiwać tego od zwykłego obywatela?”
Dodał również, że prezydent „stał się zakładnikiem jednej opcji politycznej, zapominając o swojej roli jako strażnika konstytucji”.
Reakcja prezydenta – zaskakująco osobista
Kilka dni później, podczas wywiadu udzielonego jednej z prorządowych stacji telewizyjnych, prezydent Andrzej Duda odniósł się do tych słów. Zamiast przyjąć ton rzeczowy i merytoryczny, zdecydował się na odpowiedź, która zaskoczyła wielu obserwatorów. Oto fragment jego wypowiedzi:
„Pan profesor Strzembosz – z całym szacunkiem – już od lat jest poza wymiarem sprawiedliwości. Można odnieść wrażenie, że żyje trochę w swojej bańce, w rzeczywistości z lat 90., kiedy to wszystko wyglądało inaczej. Dziś świat, Polska i sądownictwo są zupełnie gdzie indziej. A on, niestety, zamiast wspierać zmiany, które są potrzebne, ciągle staje po stronie tych, którzy boją się odpowiedzialności za swoje działania.”
Prezydent dodał również, że „nie zamierza przepraszać za reformy”, bo „to, co robimy, robimy dla Polaków, nie dla środowisk prawniczych przyzwyczajonych do swojej bezkarności”.
Tego rodzaju odpowiedź – nacechowana osobistą oceną profesora Strzembosza i zabarwiona polityczną retoryką – została odebrana jako niecodzienna. Prezydenci zazwyczaj unikają personalnych uwag wobec tak uznanych autorytetów. Tymczasem Andrzej Duda, zdaniem wielu komentatorów, przekroczył granicę nie tylko politycznej kultury, ale i szacunku wobec jednej z ikon współczesnego sądownictwa.
Riposta profesora – spokojna, ale stanowcza
Na odpowiedź prof. Strzembosza nie trzeba było długo czekać. W specjalnym oświadczeniu przesłanym do redakcji jednej z gazet, były prezes Sądu Najwyższego napisał:
rycznie do moich słów, zdecydował się na personalną próbę ich zdyskredytowania. Nie jestem zakładnikiem żadnej epoki – jestem zakładnikiem wartości konstytucyjnych, które prezydent powinien równie mocno cenić.”
W dalszej części dodał:
„Nie występuję w imieniu żadnej partii ani środowiska. Mówię w imieniu zasad, które leżą u podstaw demokratycznego państwa prawa. Jeżeli prezydent uznaje za ‘życie w bańce’ wierność konstytucji i poszanowanie niezależności sądów, to znaczy, że mamy do czynienia z głębokim kryzysem rozumienia roli głowy państwa.”
Słowa profesora spotkały się z dużym uznaniem – także ze strony części opozycji, środowisk prawniczych i intelektualistów. Jego spokojna, ale jednoznaczna riposta została potraktowana jako głos rozsądku w burzliwym sporze.
Reakcje opinii publicznej i środowisk prawniczych
Wymiana zdań pomiędzy prezydentem a prof. Strzemboszem odbiła się szerokim echem w mediach i opinii publicznej. Wielu prawników wyraziło swoje oburzenie stylem wypowiedzi prezydenta, podkreślając, że niezależnie od różnic poglądów, szacunek dla autorytetów i kultury debaty powinien być elementarną zasadą życia publicznego.
Z kolei zwolennicy prezydenta argumentowali, że miał on prawo do obrony swoich decyzji oraz do wskazania, że część krytyków nie dostrzega potrzeby zmian w wymiarze sprawiedliwości.
Niektórzy publicyści zauważyli jednak, że sprawa wykracza poza osobiste animozje. Ich zdaniem, konflikt ten odzwierciedla głębszy spór o kształt państwa prawa w Polsce, o granice kompetencji władzy wykonawczej i sądowniczej oraz o to, czy konstytucja ma być żywym dokumentem, czy tylko symboliczną referencją.
Co dalej?
Choć wymiana zdań między prezydentem a byłym prezesem Sądu Najwyższego może wydawać się jednorazowym epizodem, w rzeczywistości może mieć szersze konsekwencje. Dla wielu obywateli, szczególnie młodszego pokolenia, był to pierwszy kontakt z postacią prof. Strzembosza – człowieka, który w latach 90. odegrał kluczową rolę w odbudowie niezależności sądów po upadku komunizmu. Z kolei dla prezydenta Dudy może to być kolejna sytuacja, która wpływa na jego wizerunek jako głowy państwa balansującego pomiędzy rolą polityka partii rządzącej a strażnika konstytucji.
Nie ulega wątpliwości, że debata o reformie sądownictwa, praworządności i relacjach między władzami będzie trwała. I być może – paradoksalnie – ten spór sprawił, że znów rozmawiamy o istocie konstytucji i roli prezydenta w państwie prawa. Pytanie tylko, czy rzeczywiste zmiany będą wynikać z dialogu, czy z dalszej polaryzacji sceny politycznej.