CELEBRITY
Świątek obroniła trzy meczbole, cudowny powrót z Paolini. Potrzebne było decydujące starcie Czytaj więcej na
Po niefortunnej końcówce debla, zespół Igi Świątek znalazł się w trudnym położeniu przed ostatnim pojedynkiem, w którym doszło do singlowej rywalizacji z udziałem Polki i Jasmine Paolini. Nasza tenisistka miała sporo kłopotów, w pewnym momencie musiała bronić nawet bronić trzech meczboli. Wygrała pięć gemów z rzędu i ostatecznie pokonała Włoszkę 7:5. Dzięki temu doprowadziła do decydującej rozgrywki. Ta jednak nie potoczyła się jednak zbyt długo i ostatecznie to Team Kites wygrał spotkanie 25-20.
Pierwsze trzy spotkania w rywalizacji Eagles z Kites zakończyły się zwycięstwami tych drugich. Najpierw mikst Jasmine Paolini/Casper Ruud pokonał Paulę Badosę i Aleksandra Szewczenkę, a później w indywidualnej rywalizacji tenisistów znów lepszy okazał się Norweg. Złą passę miał okazję przerwać duet Badosa/Świątek, ale nie Hiszpanka i Polka nie wykorzystały prowadzenia 5:2. Przegrały pięć gemów z rzędu przeciwko parze Halep/Paolini i dzięki temu ekipa Kites miała już sześć punktów przewagi.
Zasady World Tennis League są jednak takie, że ew. zwycięstwo Igi w singlowym starciu z Jasmine przedłużało szanse Eagles na sukces w dzisiejszej rywalizacji. Polka zachowałaby wówczas okazję na doprowadzenie do tzw. super shootout’u, który miał miejsce w pierwszym spotkaniu dnia.
Świątek z kolejnym singlowym triumfem nad Paolini. Udało się doprowadzić do dogrywki
Mecz rozpoczął się od serwisu Paolini. Włoszka dość pewnie utrzymała własne podanie, później to samo uczyniła Świątek. Pierwsze emocje pojawiły się w trzecim gemie. Wtedy mieliśmy pierwsze break pointy dla Igi, ale ostatecznie Polce nie udało się wykorzystać żadnej z dwóch okazji. Później to samo spotkały również raszyniankę. 23-latka rozegrała dwie bardzo dobre akcje pod presją i wyrównała na 2:2.
Po chwili obejrzeliśmy kolejny decydujący punkt. Włoszka posłała przy nim bardzo nieprzyjemny, ścięty serwis, po którym mistrzyni olimpijska z Paryża w grze podwójnej powróciła na prowadzenie. Jasmine starała się ciągle wywierać presję na naszej tenisistce, momentami przypominało to ich starcie sprzed miesiąca w Maladze. Szósty gem znów przyniósł nam stan 40-40. Tym razem Paolini dopięła swego i wyszła na prowadzenie 4-2.