CELEBRITY
Ten trzygodzinny bój zapamiętamy na długo!
Ten trzygodzinny bój zapamiętamy na długo!
HBAgency
Wim Fissette kucnął przed sfrustrowaną Igą Świątek i długo jej coś tłumaczył. Iga z rzadka odpowiadała, a przy tym żywo gestykulowała. Wtedy prowadziła z Brytyjką Katie Boulter, ale widzieliśmy, że mierzy się ze swoim największym problemem. Do mocno uderzającej rywalki i szybkiego kortu doszedł jeszcze jeden kłopot – końcówkę trzysetowego meczu Świątek grała po przerwie…
Wim Fissette kucnął przed sfrustrowaną Igą Świątek i długo jej coś tłumaczył. Iga z rzadka odpowiadała, a przy tym żywo gestykulowała. Wtedy prowadziła z Brytyjką Katie Boulter, ale widzieliśmy, że mierzy się ze swoim największym problemem. Do mocno uderzającej rywalki i szybkiego kortu doszedł jeszcze jeden kłopot – końcówkę trzysetowego meczu Świątek grała po przerwie medycznej, z obandażowanym udem. Ten trzygodzinny bój zapamiętamy na długo!
Iga Świątek Katie Boulter 6:7, 6:1, 6:4 po dwóch godzinach i 57 minutach gry – uff, mamy to! Zdobywamy punkt na wagę zwycięstwa Polski nad Wielką Brytanią w ćwierćfinale United Cup. Ogromne brawa dla Świątek, bo wygrała strasznie trudny mecz. Najtrudniejszy, jaki można sobie wyobrazić!
Zobacz wideo Lewandowscy daleko poza podium w rankingu najbogatszych Polaków
Tylko siedem minut trwały łącznie gemy, po których Świątek wyszła na prowadzenie 2:0. Ale już trzeci gem potrwał aż 14 minut. I był zapowiedzią kłopotów, jakie Polka będzie miała w meczu z Brytyjką, która prezentuje szczególnie niewygodny styl gry dla naszej mistrzyni.
Świątek nie miała takiej mocy uderzeń jak rywalka
Na początek Iga wygrała do 15 swojego gema serwisowego i również do 15 gema przy podaniu rywalki. W trzecim gemie prowadziła 40:15, serwowała, wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Ale wystarczyło, że popełniła prosty błąd, że nie domknęła gema na spokojnie, a już rozpętała się walka na całego.
Boulter rzuciła się na Świątek jak lwica. Tego gema – złożonego z aż 24 punktów – jeszcze przegrała. Iga wybroniła aż cztery breakpointy i wreszcie wykorzystała siódmą piłkę na 3:0. Tylko że wkrótce było już 4:4. Gdy Brytyjka notowana na 24. miejscu rankingu WTA odrobiła straty, dostaliśmy od realizatora transmisji podpowiedź, dlaczego tak się stało. Otóż Boulter na siłę Świątek odpowiadała jeszcze większą siłą. W pewnym momencie statystyki mówiły, że ona gra topspinowe forhendy ze średnią prędkością 123 km/h, a Świątek – 119 km/h. W bekhendach różnica była jeszcze większa: u Brytyjki średnia wynosiła 120 km/h, a u Polki – 111 km/h.
Jaka szkoda, że trenera Igi Świątek zagłuszyła muzyka
Gdy Świątek przerwała serię wygranych gemów Boulter i wyszła na 5:4, do akcji wkroczył Wim Fisette. Krótką przerwę nowy trener Igi wykorzystał na przekazanie jej jakichś uwag. Szkoda, że nie wiemy, jakich – rozmowę zagłuszała muzyka. A właściwie nie rozmowę, tylko bardziej monolog Belga. Bo sfrustrowana Iga z rzadka coś odpowiadała, bardziej gestykulowała. W każdym razie dużo pokazywała jej mowa ciała. Nietrudno było zgadnąć, że Świątek mierzy się z tym, czego najbardziej nie lubi – musiała walczyć z bardzo mocno, bezkompromisowo uderzającą rywalką, której atuty dodatkowo podkreśla jeszcze szybka nawierzchnia.